W ogólności nie mam żadnej sympatii dla ludzi pokroju Dochnala ani do samego Dochnala, który został prawomocnie skazany za korupcję, a mimo to uznaję jego racje w tym sporze. I dobrze, że Polska przegrała w Strasburgu, bo to nas zmusi do zmiany niektórych, zbyt restrykcyjnych, procedur karnych i do zmiany niektórych, zbyt represyjnych, metod śledczych. Życie pełne jest tego rodzaju paradoksów. Kto ma rozum, musi je dostrzegać, kto ma tylko "słuszne" poglądy - może je ignorować i napawać się poglądów tych słusznością. Moje poglądy są w tym sensie notorycznie niesłuszne. Co z tego, że jestem przeciwnikiem aborcji, a czyn Alicji Tysiąc (dochodzenie odszkodowania za odmowę prawa do aborcji) napawa mnie odrazą. Przecież z punktu widzenia obowiązującego w Polsce prawa pani Tysiąc miała tytuł do swojego roszczenia. Ustawa mówi wyraźnie, że jedną z przesłanek do aborcji jest zagrożenie życia lub zdrowia przyszłej matki. Ta przesłanka w jej wypadku była ewidentna, odmówiono jej aborcji, łamiąc prawo. Gdybym był Alicją Tysiąc, nie domagałbym się ani prawa do aborcji ani nie dochodziłbym odszkodowania za jego odmowę. Ale p. Tysiąc była w prawie dochodzić dwukrotnie swoich roszczeń. Rozumiem doskonale ks. Marka Gancarczyka, który podważał roszczenie p. Tysiąc od strony jego moralnych motywów. Kapłan miał rację twierdząc, że domaganie się odszkodowania za zmuszenie do urodzenia córki było moralnie niegodziwe. Zgoda, ale stało się to w określonym kontekście prawnym: w Polsce w pewnych przypadkach aborcja jest legalna. A więc z punktu widzenia prawa p. Tysiąc działała legalnie, a z punktu widzenia etyki katolickiej (i chyba nie tylko katolickiej) postępowała niegodziwie. Tak bywa, nieoczywistość to drugie imię życia publicznego. Prawdziwie ciekawa publicystyka żywi się nieoczywistością. Ale u nas coraz mniej jest dla niej miejsca, bo media (ale i publiczność) domagają się jednoznaczności w rodzaju: "dobra" Alicja Tysiąc / "zła" Alicja Tysiąc. Więc pisząc teraz, że Dochnal miał rację w sporze przed strasburskim trybunałem, wyłamuję się z tego schematu - prostego jak konstrukcja cepa. Ludzie, którzy postrzegają rzeczywistość jednowymiarowo, natychmiast postawią czujne pytanie: zaraz, zaraz, to jak to jest z tym Dochnalem, do cholery?! Czy mamy uznać, że ten ponury typ jest "dobry"? Odpowiadam, jak komu mądremu, wszelako bez nadmiernej nadziei na zrozumienie przez umysły jednowymiarowe: to, że słuszne było roszczenie Dochnala przed ETPC nie oznacza, że aprobujemy jego przestępcze działania. Korupcja pozostaje korupcją i polski sąd miał pełne prawo skazać Dochnala. Problem tylko w tym, że w śledztwie nie respektowano praw oskarżonego. To oskarżony ma jakieś prawa? - zapyta umysł jednowymiarowy. No właśnie... Roman Graczyk