Ten bieg nie jest szczególnie trudny, raptem 10 km, do tego wymiar sportowy w nim nie przeważa. Tylko mała część biegaczy realnie się ściga, reszta truchta, przyjaźnie uśmiecha się do bliźnich w tym ostatnim dniu roku, a przede wszystkim podziwia (niekiedy głośno) wymyślne stroje innych biegaczy. Są wśród nich tacy, którzy przebierają się za księdza, hydraulika, górnika, tacy, którzy biegną pchając przed sobą wózek z dzieckiem, bodaj w zeszłym roku widziałem człowieka, który biegł trzymając na ramieniu rower, w tym roku - ekipę, która pchała sporych rozmiarów platformę z szopką krakowską. Tak więc specyfika tego biegu polega na tym, że krakowski lud biegacki z uśmiechem żegna stary rok. I to jest prawda. Także dla tych, którzy nie kontestując tego głównego przesłania (inaczej by się nie fatygowali), biegną w jakiejś intencji. Nieraz widać na plecach biegaczy napis w rodzaju "Nie dam się rakowi" - to intencja własna, ale jakże ważna. Częściej jednak okolicznościowe napisy wyrażają intencję nie-osobistą. Widziałem wczoraj człowieka biegnącego z napisem "Biegnę po to, żeby Bartek mógł biegać". Nigdy nie poznałem Bartka i zapewne nigdy go nie poznam. Ale mam wrażenie, że jakoś ogarniam tę sytuację. Bartek może był bardzo czynny, może był sportowcem, i zapewne stało się coś złego, a może bardzo złego, co go unieruchomiło. Na wózku, w łóżku? Na długo? Lekarze nie dają nadziei? Tego nie wiem, ale wydaje mi się, że dobrze rozumiem intencję znajomego (kolegi, przyjaciela?) Bartka, który mówi tak: -Ten wysiłek, to dla Ciebie, życzę Ci, żebyś kiedyś jeszcze pobiegł-. Może ktoś zwróci na ten napis uwagę, może będzie mógł Bartkowi pomóc. Ale jeśli nawet nie, jeśli wszystko ograniczy się do indywidualnego wysiłku i do indywidualnej intencji człowieka, który biegł wczoraj dla Bartka, i tak ma to głęboki sens. Nasza grupka (bodaj 12 osób) biegła w intencji Michała z Jaworek. 7-letni Michał prawie od urodzenia nie widzi i nie porusza się normalnie o własnych siłach. Aby poprawić jakość jego życia, potrzebna jest rehabilitacja, a ta kosztuje. Kosztuje dużo pieniędzy. Biegliśmy w koszulkach z napisem "Biegnę dla Michała", zostaliśmy zauważeni, co pozwala myśleć z nadzieją o powodzeniu naszej akcji charytatywnej dla Michała (więcej: krzysiekpomaga.org) 31 stycznia w Lubomierzu i 7 lutego w Krakowie. Oczywiście chcemy uzbierać jak najwięcej pieniędzy na rehabilitację Michała. Każdy, kto podejmuje takie działanie, musi myśleć trochę biznesowo - to nie ulega kwestii. Ale załóżmy hipotetycznie, że nie zauważył nas wczoraj pies z kulawą nogą. Co wtedy? Wtedy zostałyby ciepłe myśli dla Michała. To nie jest nic. Roman Graczyk