Jarosław Kaczyński Nazywa się go "wielkim bratem", choć nie on jest prezydentem, a żeby ułatwić Lechowi elekcję zrezygnował z funkcji premiera. Jedni widzieli w tym świetną taktykę, inni - nieco tchórzliwe wycofanie się a la Marian Krzaklewski. Pewne jest jednak, że choć Jarosław Kaczyński pozostaje w cieniu, to będzie pociągał za najważniejsze sznurki w polskiej polityce, mając przemożny wpływ zarówno na brata, jak i wyczarowanego z rękawa premiera Marcinkiewicza. Nie ulega też wątpliwości, że "wielki brat" ostatniego słowa jeszcze nie powiedział. Po wygraniu wyborów prezydenckich i parlamentarnych chce jeszcze wygrać samorządowe, najchętniej przyspieszone i przesunięte na wiosnę. Kazimierz Marcinkiewicz O tym fizyku z Gorzowa jeszcze kilka tygodni temu mało kto słyszał. Pod koniec września okazało się jednak, że to on a nie Jarosław Kaczyński będzie premierem Polski. Zadania nie miał i nie ma łatwego, bo koalicja z PO nie wypaliła, a rządzenie przy wahliwym poparciu partii Leppera czy Giertycha nie jest rzeczą łatwą. Ale póki co, choć mało kto wróży jego gabinetowi długie rządy, idzie mu nieźle. W Brukseli wywalczył na tyle dużo unijnych funduszy, że pochwaliła go nawet opozycja. Polubiły go też media, cytując w nieskończoność jego powiedzenia w rodzaju "Tony, proszę i radzę, radzę i proszę" czy słynne "Yes, yes, yes" po zakończeniu brukselskich negocjacji. Niedawno sondaż CBOS wykazał, że ufa mu 63 proc. Polaków. Nie wiadomo, jak długo przetrwa jego rząd, ale wygląda na to, że Marcinkiewicz raczej nie zniknie z polskiej sceny politycznej razem z nim. Lech Kaczyński Jeszcze na kilka tygodni przed wyborami wydawało się, że prezydent Warszawy nie ma wielkich szans na wygranie rywalizacji z liderem PO Donaldem Tuskiem. Wygrał nie tylko dlatego, że uparcie przeciwstawiał Polskę solidarną liberalnej. W debatach telewizyjnych widać było, że zachowuje pewność i spokój, podczas gdy tracący grunt pod nogami Tusk był coraz bardziej nerwowy. W efekcie Polacy uznali, że to on bardziej nadaje się na męża stanu. Po wyborze na prezydenta dba o polityczną poprawność, zachowując poprawne stosunki także z Wałęsą i Kwaśniewskim. Po raz pierwszy w historii Polski byli prezydenci wzięli udział w zaprzysiężenie następcy. A całodzienne uroczystości obejmowania władzy przez Kaczyńskiego przypominały prawdziwą koronację. Zapewne były prezydent Warszawy będzie chciał nosić koronę dłużej niż 5 lat. Wojciech Olejniczak Nadzieja polskiej lewicy. Przejął stery skompromitowanego SLD, odstawił na boczny tor starą gwardię - Millera, Oleksego czy Jaskiernię - i dokonał rzeczy, wydawałoby się, niemożliwej: wprowadził do Sejmu z 11 proc. poparciem partię, którą niektóre sondaże plasowały w ogóle poza Sejmem. To była największa sensacja tych wyborów. Obecnie zaś wobec zagubienia rozczarowanych klęską i nie mogących znaleźć sobie miejsca liderów PO to Olejniczak staje się najbardziej rozchwytywaną przez media postacią opozycji. A jako że wobec słabości SdPl Sojusz nie ma na lewej stronie wielkiej konkurencji, młody lider SLD ma szansę bardzo szybko stać się niekwestionowanym liderem polskiej lewicy. Andrzej Lepper Czy się to komuś podoba, czy nie, szef Samoobrony ma coraz większy wpływ na naszą politykę. Ten rok był dla niego szczególnie udany - jego partia zajęła trzecie miejsce w wyborach parlamentarnych, a on takie samo miejsce w wyborach prezydenckich, uzyskując ponad 15 proc. głosów. Lepper nie tylko się opalił, ale nieco stonował swoje poglądy. Niedawno usłyszeliśmy nawet, że Balcerowicz nie musi już odchodzić. Sam Lepper nazywa siebie dziś socjalliberałem. Po wyborach prezydenckich mówił, że jeśli dalej tak szybko będzie rosło poparcie dla niego, to następne wybory prezydenckie wygra pierwszej turze. Z tą pierwszą turą to może trochę przesadził, ale jeśli dalej tak pójdzie, to kto wie, co będzie za pięć lat? Jacek Kurski Zapewne niektórzy będą mieli wątpliwości, czy powinien znaleźć się po stronie wygranych i jeszcze kilka tygodni temu rzeczywiście nie byłoby dla niego wśród nich miejsca. Po tym jak ubrał dziadka Tuska w mundur Wehrmachtu sąd partyjny wyrzucił go z PiS i został wygwizdany w Sejmie, kiedy odbierał mandat poselski. Potem okazało się jednak, że dziadek szefa PO w Wehrmachcie rzeczywiście był, choć fakt, że nie na ochotnika, a PiS z powrotem przyjął Kurskiego pod swoje skrzydła. Niedawno prasa napisała, że w nagrodę za zasługi Kurski może zostać kandydatem swojej partii na prezydenta Gdańska, ale on sam nie jest tym zainteresowany. Zresztą taki spec od prowadzenia kampanii przyda się zapewne Kaczyńskim w Warszawie. Robert Kubica O tym 21-latku z Krakowa zapewne będziemy słyszeć coraz częściej. Polski Schumacher został dopiero co kierowcą testowym stajni BMW-Sauber. Oznacza to, że już w tym roku możemy go zobaczyć na torze Formuły 1. Kubica jest niewątpliwie w tej chwili jedną z największych nadziei polskiego sportu. Bardzo możliwe, że już niedługo - tak jak to było z Małyszem - Polskę ogarnie Kubicomania, a rodacy będą gremialnie jeździć na zawody Formuły 1. Trzymamy kciuki, żeby stało się to jak najszybciej. Zobacz też: Przegrani Roku 2005