INTERIA.PL: Kogo SB udało się pozyskać? Stanisław M. Jankowski:Chciałem wyjaśnić, że nie myśleliśmy, żeby przygotować książkę demaskatorską. Chcieliśmy pokazać problem. W niewielkim stopniu interesowaliśmy się nazwiskami, a bardziej o czym donoszono, jak wyglądały te rozmowy. Piwnica absolutnie zwycięsko wyszła z wojny z bezpieką. Przez lata działalności przewinęło się przez kabaret około 100 artystów, występujących krótko lub dłużej. Spośród nich tylko jedna - TW "Sportowiec" - podpisała zobowiązanie o donoszeniu. Ale nie chodziło o donoszenie na Piwnicę, tylko na jednego z profesorów UJ. Później z zespołu okołopiwnicznego lub bywalców do tej pory znaleźliśmy kilkanaście osób, które składały relacje krótsze lub dłuższe. Początkowo mieliśmy problemy z rozszyfrowaniem nazwisk, teraz znamy ich już więcej. W sumie, donosy na Piwnicę liczą kilka tysięcy stron. Przypominam, że mówimy o walce dwóch wydziałów bezpieki - krakowskiej i warszawskiej - oraz komitetu krakowskiego PZPR z dzwonkiem Piotra Skrzyneckiego. Jolanta Drużyńska: Różna liczba osób, w różnych okresach, zaangażowana była w donoszenie na Piwnicę. Warto też zwrócić uwagę na metody pracy SB. Rzadko wykorzystywali osoby z najbliższego kręgu ludzi, którymi bezpieka się interesowała, dlatego, że mogli zostać łatwo zdemaskowani. Na Piwnicę donosiło dużo osób z tzw. środowiska - bywalców, ludzi zaprzyjaźnionych z artystami, ludzi stojących za wielkimi wydarzeniami, przygotowywanymi przez Piwnicę. Mam tu na myśli TW ps. Zygmunt, który nie był członkiem kabaretu, ale odpowiadał za największe i najwspanialsze imprezy organizowane poza Piwnicą, jak odtworzenie wjazdu ks. Józefa Poniatowskiego do Krakowa, czy fantastyczne bale piwniczne. Tych współpracowników było sporo, ale oni nie rekrutowali się spośród artystów. Jeżeli już się to zdarzyło, były to osoby, które tylko przez krótki czas występowały, czy prezentowały swoją twórczość na deskach Piwnicy. Ci ludzie przez SB nie byli później do końca wykorzystywani do donoszenia na Piwnicę, ale raczej na inne środowiska. Po to, żeby też nie być łatwo zidentyfikowanymi przez ludzi na których donosili. * Jolanta Drużyńska i Stanisław M. Jankowski są autorami książki "Kolacja z konfidentem", wydanej w Krakowie, w 2006 roku, w koedycji z wydawnictwem Arkadiusz Wingert