"Podjęliśmy decyzję o doprecyzowaniu elementów związanych z kontrolą danych, które będzie oglądało CBA" - powiedział wczoraj gazecie prezes ZUZ Paweł Wypych. "Zapewniam, że CBA będzie musiało teraz występować o każdorazowe wejście do naszego systemu informatycznego. Nasi administratorzy będą codziennie, a nie raz w miesiącu sprawdzać, co w systemie robi CBA i jakie informacje bada" - dodał prezes ZUS. To zasadnicza zmiana w stosunku do sytuacji sprzed dwóch dni, kiedy "GW" ujawniła, że ZUS kończy prace nad wydzieleniem specjalnego łącza komputerowego z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym. W ten sposób funkcjonariusze CBA uzyskiwaliby bezpośredni dostęp do bazy danych ZUS o 25 milionach ubezpieczonych Polaków, ich rodzinach i firmach będących płatnikami Zakładu. Do tej pory zgodnie z ustawą o CBA każdorazowo funkcjonariusze musieli prosić o konkretne dane. Na dodatek łącze ZUS - CBA miało być wyjęte spod standardowej kontroli informatycznej. Prezes Wypych powiedział wczoraj gazecie, że w przyszłym tygodniu razem z urzędnikami Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych ustali, czy oprócz każdorazowej zgody na wejście do systemu CBA nie będzie musiało przesyłać Zakładowi konkretnych danych osoby lub firmy, którą chce sprawdzić. "Jeśli funkcjonariusze będą chcieli sprawdzić Jana Kowalskiego, będą musieli konkretnie podać we wniosku jego nazwisko. ZUS będzie też sprawdzać, czy rzeczywiście CBA ogląda dane Kowalskiego, a nie np. Nowaka" - mówi Wypych. Pomysł sztywnego łącza ZUS - CBA krytykowali po publikacji "GW" m.in. Ewa Kulesza, b. generalny inspektor ochrony danych osobowych, i prof. Marek Safjan, b. przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego. Zwracali uwagę, że tak szeroki i niekontrolowany dostęp do baz danych ZUS może prowadzić do naruszenia swobód obywatelskich. Prof. Safjan podkreślił, że premier, wydając rozporządzenie dające CBA więcej uprawnień, niż na to pozwala ustawa, naruszył art. 92 konstytucji. Okazało się, że w ub. roku sejmowa komisja ds. służb specjalnych dostała rozporządzenie do zaopiniowania, ale jej eksperci nie zwrócili na nie uwagi. Powód? Nie wymienia się w niej bezpośrednio ZUS - czytamy w "Gazecie Wyborczej".