Internet nie jest już tylko narzędziem pracy czy źródłem informacji. Już od dawna dzięki niemu możemy kupować i sprzedawać, czytać, ściągać legalnie muzykę i filmy, załatwić sobie wakacje, poznać nowych ludzi i rozmawiać z nimi niezależnie od tego, w której części świata aktualnie przebywają. To jednak dopiero początek wirtualnych możliwości. Już teraz dzięki internetowi można zawrzeć "elektroniczne" małżeństwo, a nawet przystąpić do... spowiedzi. I ślubuję ci wirtualnie... On ma 52 lata i pracuje jako fizjoterapeuta w Kalifornii. Ona, o dwa lata młodsza, jest nauczycielką w Malezji. Dowiedzieli się o swoim istnieniu dzięki internetowi. Wzięli wirtualny ślub. W świecie rzeczywistym jeszcze się nie spotkali. - Tradycyjne sposoby zawierania znajomości przeżyły się. Ludzie pracują długo i spędzają wieczory samotnie, pijąc piwo i oglądając filmy - mówi Mary Balfour, właścicielka jednego z brytyjskich serwisów randkowych. Według sondaży, około 3,5 miliona Brytyjczyków szukało w ubiegłym roku partnera za pośrednictwem internetu. W Wielkiej Brytanii istnieje ponad 100 internetowych agencji pomagających w zawieraniu znajomości. Jak twierdzą ich właściciele, ludzie cenią sobie przede wszystkim anonimowość tego sposobu i możliwość korzystania z niego w domowym zaciszu. W konserwatywnych obyczajowo Chinach posunięto się jeszcze dalej. Karierę robią tam niekonwencjonalne "elektroniczne" małżeństwa. Rolę pośrednika odgrywa popularna internetowa witryna pod nazwą "Agencja matrymonialna 969". Portal ten, jeden z największych w branży, z powodzeniem wyszukuje partnerów obojga płci, kojarząc ich w tysiące szczęśliwych par. Klientami wirtualnej instytucji są nie tylko Chińczycy i Chinki z kontynentu, ale nawet częściej przedstawiciele emigracji. 80 procent osób poszukujących drugiej połowy za pośrednictwem internetowej "swatki" to ludzie o dochodach przekraczających milion dolarów. Odpuszczam ci wirtualnie... - Gdy ludzie chcą się wyspowiadać, muszą iść do kościoła. Tam opowiadają o swoich najbardziej intymnych sprawach zupełnie obcej osobie. Dlatego uważamy, że internetowa spowiedź jest dobrym rozwiązaniem dla osób, które, będąc chrześcijanami, z różnych powodów nie chodzą do kościoła - twierdzi dyrektor Premier Christian Radio, Peter Kerridge. Ta londyńska rozgłośnia uruchomiła serwis internetowy umożliwiający wyspowiadanie się online. W ciągu 72 godzin od uruchomienia "usługi" stronę odwiedziło blisko milion internautów. Internetowa spowiedź trwa krótko. Spowiadający się jest prowadzony przez kolejne strony, na których znajduje m.in. fragmenty Biblii oraz zachętę do wyznania grzechów. Autorzy serwisu podpowiadają, że można je wyznać w myślach lub wpisać na stronę. Wszystkie grzechy są później usuwane. Watykan do całej sprawy jest na razie nastawiony dość sceptycznie, ale dyskusje na temat wirtualnych spowiedzi trwają, a sam pomysł ma wielu zwolenników, także wśród duchownych. Dusza na sprzedaż Ogromną popularnością w internecie cieszą się aukcje. Szczególnie chętnie w transakcjach uczestniczą mężczyźni. A na aukcjach można już kupić i sprzedać nie tylko tradycyjne rzeczy. Jakiś czas temu w internecie można było kupić małe, brytyjskie miasteczko. Innym razem do sprzedaży oferowano "zapach świeżego powietrza". A ostatnio pewien Chińczyk wystawił na licytację swoją... duszę. Dostał 58 ofert. Ogłoszenie zdjęto, bo okazało się, że... wewnętrzne regulacje portalu nie obejmują sprzedaży dusz. Mało tego, rzecznik portalu zaznaczył, że nie mają nic przeciwko sprzedawaniu duszy w sieci, ale taka transakcja wymaga dowodu, że sprzedawca rzeczywiście może przekazać nabywcy wylicytowane dobro... Dominika Rzepka