Jan Jakub Kolski: Powstaje obszar pustki Reżyser Jan Jakub Kolski na wieść o śmierci włoskiego reżysera Michelangelo Antonioniego powiedział, że w kinie "powstaje obszar pustki, bo pozostaje coraz mniej tych, którzy mają dość zuchwałości i mądrości, żeby zadawać pytania tej kategorii", z jakimi zmagał się w swoich filmach włoski filmowiec. - Wczoraj (po śmierci reżysera Ingmara Bergmana ) byłem zrozpaczony, a dziś jestem już tylko zmartwiony, dlatego że panu Bergmanowi przybędzie tam w górze fantastyczny rozmówca i oni będą zadawali ważne pytania tam, a zabraknie tutaj, pośród nas, wielkich artystów zadających wielkie i ważne pytania - zauważył Kolski. Reżyser podkreślił, że obaj filmowcy "póki żyli, byli strażnikami takiego poczucia, że kino jest właśnie od tego, żeby formułować naprawdę ważne pytania wobec ludzkości: o to, co jest prawdą, a co nie jest, pytania o religię, o naturę związków między ludźmi, szczególnie dociekliwe pytania dotyczące natury kobiecości". - "Zawód: Reporter" - to jest mój ukochany film - zaznaczył Kolski. - Szczególnie z tego względu, że artysta tak dojrzały miał taką zuchwałość, jeśli idzie o eksplorację języka filmowego. To było zuchwałe jak u małego chłopca - to poszukiwanie sposobu wyrażenia myśli zawartych w tym filmie - tłumaczył. Kolski zaznaczył, że wrażenie na nim zrobiły także m.in. filmy "Czerwona pustynia", "Powiększenie", "Zaćmienie" i "Przygoda" w reż. Antonioniego. Wiesław Saniewski: Antonioni był reżyserem tajemnicy Nie sposób przecenić wpływu, jaki na historię kina wywarł zmarły w poniedziałek Michelangelo Antonioni - uważa Wiesław Saniewski. - Był twórcą, który z materii realizmu potrafił wydobyć najczystszą metafizykę. Był reżyserem tajemnicy - powiedział Saniewski. - To nieco banalne stwierdzenie, ale trzeba je wypowiedzieć: Antonioni był jednym z największych reżyserów w historii kina. Jego filmy zmieniły bieg nie tylko historii kina, ale i europejskiej kultury jako całości. Jak wielu z mojego pokolenia, wychowałem się na Antonionim, uczyłem się na jego filmach i był mi ogromnie bliski. Bliski zresztą pozostał. W swoim najnowszym filmie "Bezmiarze sprawiedliwości" nawiązałem do jego twórczości cytując scenę z "Powiększenia" - powiedział Saniewski. - Oglądając filmy Antonioniego widz często ma wrażenie, że reżyser dotyka jakiejś tajemnicy. Ponad realistyczną warstwą tych filmów reżyser budował jakby inną, metafizyczną warstwę interpretacji. To bardzo ciekawe, jak Antonioni to robił. Zwłaszcza w filmach "Powiększenie" i "Zawód: Reporter" są sceny bardzo tajemnicze, wymagające osobnej interpretacji. Samochód wyłania się z niebytu, brama przybiera kształt litery omega. Nie sposób odczytać tego świadomie za pierwszym oglądaniem, ale działa to jakoś na podświadomość widza. Filmy Antonioniego można oglądać w nieskończoność i zawsze znaleźć w nich coś nowego, zaskakującego, tajemniczego - zaznaczył Saniewski. Robert Gliński: Antonioni wyzwolił nas z terroru akcji Antonioni pokazał nam, że reżyser nie musi być niewolnikiem filmowej akcji, że film może opierać się na rzeczach nieskończenie subtelniejszych - powiedział o zmarłym w poniedziałek włoskim reżyserze Robert Gliński. - Gdy jako student szkoły filmowej zobaczyłem filmy Antonioniego, to było jak objawienie. Okazało się, że można robić filmy zupełnie inaczej niż przywykliśmy. Wartka akcja charakterystyczna dla kina amerykańskiego nie jest koniecznym warunkiem dzieła filmowego. Może się ono opierać na tajemnicy, która trzyma widza w napięciu. Nagle okazało się, że reżyser nie musi się silić na skonstruowanie wartkiej akcji. Przekonanie się o tym było dla mnie orzeźwiające - wspomina Gliński. Zdaniem autora filmu "Cześć, Tereska", to właśnie obecność tajemnicy w filmie jest znakiem firmowym dzieł Antonioniego. - Tajemnica jako sposób na trzymanie widza w napięciu jest obecna we wszystkich filmach Antonioniego, nawet w tych amerykańskich jak "Zawód: Reporter". Antonioni wyzwolił ludzi kina z terroru akcji - podsumował Gliński.