Jesteś jedną z pierwszych Polaków, którzy uzyskali tytuł doktora na lokalnym uniwersytecie w Belfaście. Co skłoniło Cię do wybrania Irlandii Północnej? W 2005 roku w trakcie moich studiów magisterskich na Politechnice Śląskiej miałam okazję spędzić kilka miesięcy w Belfaście w ramach praktyk studenckich. Dzięki programowi wymiany międzynarodowej IAESTE (International Association for the Exchange of Students for Technical Experience) trafiłam na Queen's University. Różnice w wyposażeniu laboratorium oraz podejściu do nauczania były ogromne. W Polsce student musi realizować z góry narzucony program; tutaj okazało się, iż mam zdecydowanie większą możliwość w działaniu, a jedynym ograniczeniem jest moja wyobraźnia. Dodatkowo możliwość pracy w międzynarodowym środowisku, dostęp do laboratorium przez praktycznie 24 godziny na dobę, oraz szansa na udział w szkoleniach i międzynarodowych konferencjach, przekonały mnie, abym wróciła na Queen's i tu właśnie ukończyła studia doktoranckie. Studia poza granicami Polski wydaja się być dość kosztownym przedsięwzięciem, w jaki sposób zgromadziłaś fundusze? Aplikując na studia doktoranckie, automatycznie musisz postarać się o grant, który pozwoli pokryć czesne, oraz koszty związane z zakwaterowaniem i wyżywieniem. Mój grant pochodził z puli dotacji unijnych ESF (European Social Found). Te środki finansowe dostępne są dla osób mających wysoką średnią w trakcie magistratu. Ciężka praca na studiach jednak może się opłacić. Otrzymując ten grant zyskałam również pełną niezależność finansową, nie musiałam szukać pracy dorywczej. Cały swój czas poświęciłam zatem nauce. W Wielkiej Brytanii uniwersytety inwestują w swoich uczniów. Queen's finansował mój udział w konferencjach i szkoleniach międzynarodowych wysyłając mnie min. do Danii, Portugalii, Niemczech i Australii. Tego typu praktyki na polskich uczelniach raczej nie należą do codzienności. Czy znasz kogoś kto kończył Politechnikę Śląską w tym samym roku co Ty i także zdecydował się na wyjazd z Polski w celu rozwoju kariery naukowej? Zrządzeniem losu jedna z moich koleżanek z roku również wyjechała do Irlandii Północnej, w celach zarobkowych. Niestety rozpoczęła pracę znacznie poniżej swoich kwalifikacji zawodowych, gdyż uważała, że nie poradzi sobie w nowym środowisku. Próbowałam nakłonić ją, aby aplikowała o pozycję, która w większym stopniu będzie odpowiadała jej wykształceniu. Udało się. Aktualnie pracuje jako analityk w dziale kontroli jakości i jest osobą posiadającą najwyższe wykształcenie profilowe w swojej grupie. Czy masz jakieś rady dla osób, które myślą o kontynuacji lub rozpoczęciu studiów w Irlandii Północnej? Przede wszystkim być pewnym siebie, przełamać strach i uwierzyć we własne możliwości. Poziom edukacji w Polsce stoi stanowczo na wyższym poziomie niż w Wielkiej Brytanii. Słabym punktem może okazać się znajomość języka, jednakże uczelnie oferują szereg kursów, a wykładowców cechuje duża wyrozumiałość. Dla nich liczy się przede wszystkim pasja i pracowitość studenta oraz wiara w końcowy sukces. Wiele osób na emigracji żyje w przeświadczeniu, że jesteśmy gorsi od reszty Europy. Polscy studenci mają wiele do zaoferowania i powinniśmy starać się pokazać, udowodnić, że nasze członkostwo w Unii nie jest przypadkowe. Nauczmy się maksymalnie wykorzystać szansę jaką daje nam możliwość edukacji na zagranicznych uniwersytetach. W życiu trzeba znaleźć odwagę, aby realizować swoje plany i marzenia. Rozmawiał Maciek Bator