W poniedziałek wieczorem prezydent na wniosek premiera odwołał Leppera ze stanowisk wicepremiera i ministra rolnictwa. Stało się to w związku z zatrzymaniem w piątek przez CBA i aresztowaniem w niedzielę przez sąd dwóch osób powołujących się na kontakty w resorcie rolnictwa i żądających łapówek za załatwienie spraw w tym resorcie. Według premiera Jarosława Kaczyńskiego, jest wystarczająco dużo przesłanek świadczących o tym, że Lepper jest zamieszany w działalność przestępczą. Ziobro powiedział we wtorek na konferencji prasowej w Warszawie, że sprawa była prowadzona od pewnego czasu przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. CBA uzyskało informacje, że "są ludzie, którzy powołują się na swoje wpływy w ministerstwie rolnictwa, twierdząc, że za niemałe kwoty sięgające milionów złotych są w stanie załatwić odrolnienie każdego gruntu" - powiedział Ziobro. - Te informacje pozwoliły CBA podjąć działania, które doprowadziły do sytuacji, że sąd w niedzielę aresztował dwóch podejrzanych o przestępstwo płatnej protekcji, polegającego na tym, że sprawcy domagali się bardzo wysokiej łapówki 3 mln zł za odrolnienie blisko 39-hektarowej działki - podał minister. Dodał, że "w sprawie pojawiły się pewne informacje wskazujące na możliwość udziału jeszcze innych osób, związanych z ministerstwem rolnictwa. - Nie ukrywam też tego, że organa ścigania muszą wyjaśnić rolę b. wicepremiera Andrzeja Leppera w sprawie i jest to rzecz wymagająca dalszych ustaleń procesowych - zaznaczył Ziobro. - W żadnym razie nie przesądzamy tej roli, natomiast te informacje organów ścigania nie pozwalają nam przejść obojętnie wobec tych faktów - przeciwnie, obligują do tego, aby tę rolę bardzo precyzyjnie ustalić - powiedział. Według Ziobry zarzuty dla dwóch osób, w tym "dla jednego b. bliskiego współpracownika Andrzeja Leppera", nie zamykają śledztwa. - Są dowody, które mogą wskazywać również na jakiś udział i rolę w tej sprawie pana wicepremiera Andrzeja Leppera - nie przesądzamy tej roli, może się okazać, że tak nie było - powiedział minister sprawiedliwości. Ziobro potwierdził, że w sprawie przewijają się osoby, które powoływały się na Leppera i mówią, że pieniądze miały być dla szefa Samoobrony jako wicepremiera, który miał zagwarantować przeprowadzenie procesu odrolnienia gruntów. - Te dowody w stosunku do zatrzymanych i aresztowanych są w moim - i nie tylko moim - przekonaniu, bardzo mocne - zaznaczył Ziobro. Mówił, że "nie może w tej chwili przesądzić, czy to jest zamknięty krąg osób, którym zostaną postawione zarzuty". Nie chciał jednak zdradzić szczegółów. Powiedział jedynie, że jest dla niego w pełni zrozumiałe, że premier mógł zaproponować Lepperowi dymisję, a - gdy ten jej nie złożył - odwołać go z rządu. Zaznaczył, że stało się tak "nie dlatego, żeby ktoś miał dziś stawiać panu wicepremierowi zarzuty, ale dlatego, że jego rola w całej sprawie musi być wyjaśniona". - Bliski współpracownik Andrzeja Leppera oferował odrolnienie gruntu, żądając w zamian łapówki. Te decyzje były w gestii resortu, którym kierował właśnie pan Andrzej Lepper. I powołując się właśnie na swoje wpływy i kontakty z panem wicepremierem Andrzejem Lepperem - mówił Ziobro. Minister sprawiedliwości podkreślił, że organa ścigania działają konsekwentnie także wtedy, gdy rzecz dotyczy aktualnych wysokich urzędników. - Zawsze będziemy tak konsekwentnie działać, bo tego wymaga odpowiedzialność za Polskę, której brakowało wcześniejszym ekipom - dodał. - Uczciwość nie ma ceny - oświadczył. Dodał, że sam powiadomił o sprawie premiera Jarosława Kaczyńskiego. - Mimo, że informacje dotyczyły osób bardzo wysokich w państwie, łącznie z osobą pełniącą funkcję wicepremiera, uznałem jako prokurator generalny, że konsekwentnie należy prowadzić postępowanie, aby wykryć wszystkie okoliczności przestępstwa, czy też wykazać ewentualne zaangażowanie osób pełniących tak wysokie funkcje w państwie - jeżeli ono było. A jeżeli nie, to dowieść, że ograniczyło się to tylko do najbliższych współpracowników, czy jednego z najbliższych współpracowników wicepremiera Leppera - powiedział. Wójt Mrągowa (woj. warmińsko-mazurskie) Jerzy Karasiński poinformował, że 28 czerwca zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przy przekwalifikowaniu ziemi na terenie gminy. Śledztwo w tej sprawie prowadzi CBA - podał wójt.