Tymoszenko będzie gościem szczytu premierów państw Grupy Wyszehradzkiej w Kazimierzu nad Wisłą. Po rozmowach z szefową ukraińskiego rządu wiele sobie obiecuje strona polska, ale i Ukrainie zależy na pogłębieniu związków z Unią Europejską i jej członkami. Piękna Julia w obiektywie - zobacz galerię zdjęć Wiceminister spraw zagranicznych Bogusław Zaleski, zapowiadając przyjazd Tymoszenko do Polski, podkreślał, że polski rząd ma "plan współpracy z Ukrainą" i "strategię przywiązania Ukrainy do Europy". - Naszym strategicznym celem jest związanie Ukrainy z Polską i Europą tak wieloma więzami, jak to możliwe - zapowiadał Zaleski. A jeszcze w ubiegłym roku wydawało się, że ani Polska, ani żadne inne państwo nie jest w stanie wyrwać Ukrainy z orbity wpływów Kremla. Wydawało się wręcz, że samej Ukrainie bliżej do niedemokratycznego białoruskiego reżimu Aleksandra Łukaszenki niż do demokratycznych państw Zachodu. Pomarańczowy cud... Koniec roku 2004 przyniósł jednak Ukrainie pomarańczowy przełom. 30 października pierwszą turę wyborów prezydenckich minimalnie wygrał kandydat opozycyjny Wiktor Juszczenko, lecz zgodnie z przewidywaniami w drugiej turze "lepszy" - według oficjalnych wyników - okazał się następca Leonida Kuczmy i kontynuator jego polityki, Wiktor Janukowycz. Kolejne fałszerstwo wyborcze na tak ogromną skalę było dla Ukraińców znakiem, że czas na zmiany. Ludzie wyszli na ulice, a Juszczenko zaskarżył wynik wyborów. Opozycja poczuła, że nie jest w swej walce samotna, gdy na Ukrainę z wielu stron świata popłynęły słowa wsparcia. Szczególną rolę w tym starciu o demokrację odegrała Polska i jej politycy. W Kijowie zameldowali się między innymi Aleksander Kwaśniewski, Lech Wałęsa i Jerzy Buzek, którzy przekonywali, że zwyciężyć może tylko wolna Ukraina. Prezydent Kuczma udał się po ratunek do Moskwy, gdzie podobno miał usłyszeć radę, aby rewolucję w kraju stłumić bronią. Kuczma nie posłuchał Władimira Putina, a powtórzona druga tura wyborów przyniosła mu pewne zwycięstwo. Nowy prezydent ogłosił koniec pomarańczowej rewolucji, która doprowadziła do powstania nowej, europejskiej Ukrainy z nim jako prezydentem i jego prawą ręką, Julią Tymoszenko, w roli premiera. ...i jego następstwa Czy przybywająca dziś do Polski Tymoszenko może się pochwalić, że sukces ukraińskiej rewolucji został dobrze wykorzystany? Nie da się zaprzeczyć, że ostatnie pół roku to ogromny wysiłek włożony przez administrację Juszczenki w budowę nowego, demokratycznego państwa. Ta budowa nie jest jednak zadaniem łatwym w państwie do niedawna w takim stopniu uzależnionym od Rosji. A to jedynie początek kłopotów prezydenta, bo - jak sądzą eksperci - "miodowy miesiąc Juszczenki" po dojściu do władzy dobiega końca. Dopiero teraz okaże się, na ile uda się zdyskontować zwycięstwo ubiegłorocznej rewolucji. Uciszyć opozycję... W obliczu rosnących trudności wewnętrznych, Juszczenko liczy na to, że uda mu się wyeliminować liczącą się część opozycji, zanim ta zjednoczy się przeciw niemu. Temu między innymi miało służyć wezwanie na przesłuchanie przed komisję ds. zwalczania przestępczości zorganizowanej podejrzanego o nielegalne interesy Wiktora Janukowycza, wyborczego rywala Juszczenki. Partia Regionów Janukowycza bez swego przywódcy rozsypałaby się, a zatem odsunięcie go zneutralizowałoby największe zagrożenie polityczne dla Juszczenki ze strony opozycji. I tak właśnie zdaniem komentatorów rozumuje Juszczenko, dążąc do umocnienia swej władzy. ...a potem będzie łatwiej Jeśli to się powiedzie, Juszczenko będzie mógł z większą swobodą realizować swój program wyborczy. A program Juszczenki jest prosty. W kwestii międzynarodowej Ukraina wprowadziła już ruch bezwizowy dla obywateli UE i liczy na wzajemność w tej sprawie. Juszczenko spodziewa się, że Unia zrezygnuje z pomysłu "Europy dwóch prędkości" i tworzenia nowych podziałów, a sam zapewnia, że Ukraina spróbuje wprowadzić model demokracji europejskiej. Ukraiński prezydent zapowiada też zmiany w konstytucji uwzględniające wskazówki Rady Europy i zagwarantowanie demokratycznego przebiegu przyszłorocznych wyborów parlamentarnych. Podczas niedawnego szczytu Rady Europy w Warszawie Juszczenko dał do zrozumienia, że zrobi wszystko, aby przed sądem stanęli organizatorzy zabójstwa niezależnego dziennikarza Gieorgija Gongadzego. Zapewnił, że Ukraina wprowadzi mechanizmy antykorupcyjne i spełni wszelkie warunki członkostwa w Radzie. Problemy wyboru strategii państwa w kwestii ewentualnego członkostwa w Unii Europejskiej i NATO zostaną poddane osądowi obywateli w referendum. Pół roku po tym, jak Rada Najwyższa Ukrainy umożliwiła przeprowadzenie po raz drugi finałowej rundy wyborów prezydenckich, która dała wygraną Juszczence, do Polski przybywa jego prawa ręka, ukraińska Żelazna Dama. Przyjeżdża, by powiedzieć, że Ukraina wciąż czeka na wsparcie Europy i pokazać, co oferuje w zamian.