Wykrycie wirusa ptasiej grypy zbiegło się u nas z okresem Wielkiego Postu. Rosnąca niechęć do piersi czy udek z kurczaka nie ma jednak nic wspólnego z powstrzymywaniem się od mięsnych potraw z pobudek religijnych. Coraz więcej osób przestaje kupować drób ze strachu przed zarażeniem się wirusem ptasiej grypy. I niewiele pomagają zachęty polityków, nawet te najbardziej widowiskowe. Minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel i premier Kazimierz Marcinkiewicz zgodnie twierdzili, że nawet w dniu wykrycia w Polsce wirusa H5N1 nie wzgardzą kurczakami, a prezydent Francji Jaques Chirac poszedł dalej i nie tylko deklarował swój apetyt na drób, ale zajadał się nim w świetle fotoreporterskich fleszy. Ptasia grypa Inspektorzy sanitarni przekonują, że nawet na terenach, na których występują zachorowania na ptasią grypę, drób i produkty od niego pochodzące mogą być spożywane bez obaw, o ile zostały odpowiednio przygotowane i przyrządzone. Mięso drobiowe czy jaja należy po prostu jeść tylko po ugotowaniu czy upieczeniu. Trzeba też dokładnie myć ręce i naczynia, których używaliśmy do przygotowania potraw z drobiu. Mimo to coraz więcej państw wprowadza zakaz importu drobiu i produktów drobiowych z krajów, gdzie zarejestrowano przypadki ptasiej grypy. W polskich sklepach również zauważa się rosnący opór przed kupowaniem drobiu, nawet mimo wciąż spadających cen. Właściciele sklepów obawiają się, że panika towarzysząca ptasiej grypie może odbić się na handlu drobiem tak samo jak niedawno choroba wściekłych krów na handlu wołowiną. Choroba wściekłych krów Gdy kilka lat temu w mediach pojawiały się doniesienia o wykryciu kolejnych przypadków choroby wściekłych krów, specjaliści bezskutecznie przekonywali, że sama wołowina nie jest groźna, a niebezpieczeństwo wiąże się właściwie tylko ze zjedzeniem móżdżku. Mimo tego ze sklepowych półek coraz wolniej znikały flaczki wołowe czy gulasz. Wielu z żalem rezygnowało też z galaretek czy cukierków-żelków wycofywanych ze sprzedaży ze względu na zawartość w nich wołowej mączki mięsno-kostnej. Na próżno prezydent USA George W. Bush - podobnie jak teraz prezydent Francji - publicznie zajadał się wołowiną i apelował do swoich rodaków, by wzięli z niego przykład. Zapewnienia, że każda próbka mięsa z rzeźni badana jest w laboratorium i że obowiązuje zakaz żywienia bydła mączkami kostnymi, nie uspokajały także Polaków. Badania CBOS wskazywały, że co trzeci Polak, który wiedział o wykryciu pierwszego przypadku BSE w Polsce, ograniczył lub całkowicie zaprzestał jedzenia wołowiny. A na dodatek pryszczyca Warto przypomnieć także o epidemii pryszczycy, która największe rozmiary przybrała w 2002 roku na Wyspach Brytyjskich. Pod nóż szły wtedy całe stada krów, świń i owiec. Farmerzy obawiali się, że straty są nie do odrobienia, a popyt na wieprzowinę nie do odzyskania. Z czasem okazało się jednak, że pryszczyca nie osłabiła na długo apetytu na schabowego. Podobną nadzieją żyją dziś także hodowcy drobiu. Choroba wściekłych krów sprawiła kilka lat temu, że wiele osób zdradziło wołowinę właśnie na rzecz drobiu. Co zrobią teraz, gdy ptasia grypa dotarła już do Polski? Oczywiście można jeść też bitki z krokodyla, polędwiczki z kangura czy strusia, ale na takie rarytasy mało kogo stać. Pozostaje więc albo przejść na wegetarianizm, albo po prostu nie ulegać psychozie ptasiej grypy.