Ale ja tu widzę jednak pewien mechanizm, który może trochę niepokoić. Mechanizm polegający na tym, że człowiek - myślę o Urbanie - który się pojawia w bardzo ważnych, przełomowych momentach jako pewien autorytet i decydent. Tak było przy Rywinie, tak jest i teraz. To w jego ręce wpadają te dyski w sytuacji, gdy Cimoszewicz jest jednym z kandydatów na premiera. Myślę, że nie może to umykać oglądowi, niezależnie od faktu, że jest rzeczą świadczącą o rozpadzie państwa sytuacja, gdy z takiego resortu jak MSZ - który ma nie tylko ochronę wewnętrzną, ale i zewnętrzną - wyciekają informacje i są sprzedawane. To można porównać do sytuacji z początku transformacji, kiedy waliła się jedna władza, wtedy też mieliśmy do czynienia z wynoszeniem teczek. Trochę mi to przypomina ten okres.