Polak został uznany za winnego zadania w maju ubiegłego roku 19- letniemu Matthew Buckmanowi dziesięciu pchnięć nożem, które mogły były spowodować jego śmierć. W Polsce Damian B. został skazany na pięć i pół roku pozbawienia wolności za dwa napady rabunkowe i posiadanie narkotyków. Zdaniem przedstawicieli władz samorządowych w Ipswich i rzecznika ds. migracji opozycyjnej partii konserwatywnej, sprawa Damiana B. ilustruje nieskuteczność brytyjskiego systemu kontroli granic. Polak wjechał do Wielkiej Brytanii, choć był ścigany w Polsce listem gończym. Brytyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych (Home Office) przyznało, że przestępca wjechał do Wielkiej Brytanii, ponieważ nie figurował w ogóle w bazie danych. Zdaniem Damiana Greena, rzecznika konserwatystów do spraw migracji, "cała sprawa jest kolejnym dowodem wskazującym na iluzoryczność kontroli brytyjskich granic". W podobnym duchu wypowiedział się Andrew Green z organizacji Migrationwatch. Według niego w ramach UE nie istnieje żaden skuteczny system zapobiegający swobodnemu przemieszczaniu się kryminalistów z kraju do kraju. Przewodnicząca rady miejskiej Ipswich Liz Harsant powiedziała gazecie, że taka sytuacja jest "nie do zaakceptowania". "Witamy z zadowoleniem przyjazdy gości z Polski, bo są gotowi do ciężkiej pracy i wnoszą wkład do społeczeństwa, ale taki przypadek (jak Damiana B.) może zaszkodzić dobremu imieniu całej (polskiej) społeczności" - wskazała. Sędzia John Devaux postanowił, że Damian B. nie zostanie zwolniony z więzienia do czasu, aż nie będzie stwarzał społecznego zagrożenia. Po zwolnieniu z więzienia w Anglii zostanie deportowany do Polski, gdzie będzie musiał dokończyć wykonywanie wyroku, orzeczonego przez polski sąd.