Wraz z nową falą zatrudnionych, rekrutowanych w Polsce, zaczęły się pogłębiać podziały w firmie. Przedstawiciele związków zawodowych uznali, że jest to celowe działanie pracodawcy, mające na celu doprowadzenie do rozłamu wśród pracowników. - Kiedy zdaliśmy sobie z tego sprawę, staraliśmy się przekonać szefów firmy, aby ze względu na przepisy BHP, Polacy przed rozpoczęciem pracy przechodzili obowiązkowy kurs języka angielskiego - mówi Mark Barter z Argos Unite. - Ale kiedy Polacy zaczęli przyjeżdżać, to stało się jasne, że ich przełożeni nas nie posłuchali. Nawet na pracowniczej stołówce dało się zaobserwować podział - grupa osób mówiących po polsku siedziała w jednym miejscu, a grupka znająca język - w drugim. Firma Argos stwierdziła, że nie ma wystarczających środków na kursy językowe dla swoich pracowników. Wtedy związek zgłosił się o pomoc do pobliskiego college'u, a ten zgodził się uczyć Polaków za darmo - czytamy w Goniec.com. Pracownicy z Polski bardzo chętnie uczęszczali na zajęcia, niektórzy wstąpili wtedy do związków zawodowych. Teraz Polacy bez problemu porozumiewają się z kolegami z pracy i razem z nimi mogą strajkować przeciwko zbyt niskim płacom. - Nowi pracownicy zarabiają jedynie 17 tys., funtów rocznie, a Essex to bardzo drogie miejsce do życia. Wielu z nich tonie w długach. Są i tacy, których już ściga sąd za niespłacanie rat, podczas gdy pensja dyrektora generalnego wzrosła w ciągu roku o 58 proc - zapewnia Mark Barter.