Xavier Kemlin - spadkobierca jednej z najbogatszych francuskich rodzin, która stworzyła wielką sieć supermarketów - zarzuca prezydentowi Hollande’owi malwersację pieniędzy publicznych. Jego zdaniem dziennikarka Valerie Trierweiler nie jest oficjalnie Pierwszą Damą Francji, bo szef państwa nie wziął z nią ślubu. Kemlin nazywa ją w swojej skardze "kochanką" szefa państwa. Twierdzi, że w tej sytuacji opłacanie z pieniędzy podatników jej biura w Pałacu Elizejskim, jej doradców i limuzyny z szoferem jest nielegalne. Hollande’a chroni na razie immunitet prezydencki, ale skarga może zostać rozpatrzona, jeżeli przegra przyszłe wybory i przestanie korzystać z prawnego parasola ochronnego. Może się wtedy powtórzyć sytuacja, w której znalazł się poprzednik Hollande’a. W grudniu ubiegłego roku francuski sąd kasacyjny zgodził się na prowadzenie dochodzenia przeciwko Nicolasowi Sarkozy'emu, który podejrzany jest o malwersacje finansowe. Były prezydent Francji miał wydać sześć milionów euro na dyskretnie robione sondaże dotyczące swojego wizerunku. Badania zamawiał bez przetargu u swojego przyjaciela. Paryski sąd kasacyjny, francuski odpowiednik Sądu Najwyższego, odrzucił tym samym decyzję sądu apelacyjnego, który sprzeciwił się prowadzeniu dochodzenia przez sędziego śledczego. Sarkozy zamawiał prywatne sondaże Według francuskiej organizacji "Anticor", która walczy z korupcją, Nicolas Sarkozy - podczas urzędowania w Pałacu Elizejskim - zamawiał prywatne sondaże na temat swojego wizerunku. Chciał na przykład wiedzieć, co rodacy myślą na temat jego romansu, a później ślubu z Carlą Bruni, rozwodu z poprzednią żoną, czy też plotek o tym, że jest ojcem nieślubnego dziecka ówczesnej minister sprawiedliwości Rachidy Dati. Prezydent miał też zamawiać sondaże dotyczące jego przeciwników politycznych. Przeprowadzanie tych ankiet - mających niewiele wspólnego z interesem kraju - zlecał przyjacielowi bez ogłoszenia przetargu. Komentatorzy podkreślają, że pętla afer finansowych zaciska się na szyi Sarkozy'ego. Już w lipcu ubiegłego roku - w związku z innym śledztwem - policja przeprowadziła rewizję w paryskim biurze byłego prezydenta Francji, w rezydencji jego żony Carli Bruni oraz w firmie adwokackiej, w której Sarkozy ma udziały. Brygada finansowa szukała dokumentów potwierdzających tezę sędziów śledczych, którzy podejrzewają byłego szefa państwa o korupcję. Prokuratura przypuszcza, że Sarkozy mógł dostać w sumie 6 milionów euro w gotówce od najbogatszej kobiety Francji, miliarderki Liliane Bettencourt, współwłaścicielki wielkiego koncernu kosmetycznego L'Oreal. Potwierdzają to zeznania osób z otoczenia bogaczki. Prokuratura podejrzewa, że w zamian za duże sumy pieniędzy Sarkozy mógł obiecać kobiecie pomoc w ukryciu części jej dochodów przed fiskusem. Według przecieków do mediów, były prezydent Francji, który stracił immunitet miesiąc po opuszczeniu Pałacu Elizejskiego, może usłyszeć w związku z tą aferą zarzut korupcji. Śledztwo prowadzone jest już od roku. Wcześniej zarzut korupcji i nielegalnego finansowania założonej przez Sarkozy'ego Unii dla Ruchu Ludowego usłyszał już były minister budżetu Eric Woerth. Prokuratura w Bordeaux, która zajmuje się aferą, chce także przesłuchać byłego prawicowego szefa MSW Brice'a Hortefeux, jednego z najbliższych współpracowników Sarkozy'ego.