Prokuratura postawiła im zarzuty. Czwórce mieszkańców gminy Lubawa w województwie warmińsko - mazurskim oraz dwójce z rejonu Nowego Sącza i Tarnowa prokuratura postawiła zarzut, który kodeks karny kwalifikuje jako "spowodowania zniszczenia w świecie zwierzęcym lub roślinnym w znacznych rozmiarach". Prokuratura powołała się także na przepisy ustawy o ochronie zwierząt. W myśl tych przepisów, łącznie sąd może wymierzyć turystom karę do dwóch lat pozbawienia wolności. Prokuratorzy zwrócili się do akademii rolniczych we Wrocławiu, Krakowie i Lublinie z pytaniem o możliwość przeprowadzenia sekcji niedźwiadka. Powołano także biegłego do wydania opinii w sprawie stopnia obrażeń, jakich doznało małżeństwo z warmińsko- mazurskiego, które w niedzielę zgłosiło się do zakopiańskiego szpitala. "Biegły zbada dokumentację medyczną, na podstawie której oceni charakter oraz sposób powstania obrażeń" - powiedział prokurator Staszel. - Tatrzański Park Narodowy wystąpi w tej sprawie jako oskarżyciel posiłkowy - powiedział dyrektor TPN Paweł Skawiński. - Z naszych oględzin wyraźnie widać, że niedźwiadek był zachęcany kanapkami. Gdy bułki się skończyły, zaczął być nachalny, a to zostało najprawdopodobniej odebrane przez ludzi jako atak - dodał Skawiński. - Naszym zdaniem jest to zdecydowanie nieuzasadniona agresja w stosunku do zwierzęcia wielkości psa. Trudno sobie wyobrazić, żeby taki mały niedźwiadek mógł skutecznie zaatakować sześć osób - stwierdził dyrektor TPN. Zwłoki półtorarocznego niedźwiadka odnaleźli w poniedziałek nad ranem leśnicy Tatrzańskiego Parku Narodowego. O zabiciu zwierzęcia poinformowała ich zakopiańska policja, którą z kolei zaalarmował miejscowy szpital. W niedzielę zgłosiła się do placówki dwójka młodych turystów. Mówili, że niedźwiedź zastąpił im drogę, rozszarpał rzucony mu plecak a później ich zaatakował. Twierdzili też, że razem z innymi turystami bronili się i utopili zwierzę w potoku. Jednak zdaniem służb Tatrzańskiego Parku Narodowego, wizja lokalna w terenie wykazała, że niedźwiadek został ukamienowany. Leśnicy znaleźli też resztki kanapek i słodyczy, które mogły go skusić by podszedł do ludzi.