Przed tą rocznicą sam zastanawiałem się, co ocalało w nas po roku od tamtych "narodowych rekolekcji". Unikając schematycznych ocen i uproszczeń, nie można pominąć kluczowego pytania jakie musimy sobie zadać: czy ta śmierć nas zmieniła i czy po prostu jesteśmy lepsi? Lepsi jako naród, społeczeństwo, ale jeszcze ważniejsze czy jesteśmy lepsi jako poszczególne osoby: ja i ty. Mówiło się o "narodowych rekolekcjach" i słusznie, choć to słowo jest zarezerwowane do wymiaru religijnego, ale prawdziwe "rekolekcje" mają przecież sens tylko wtedy, kiedy następuje jakieś zastanowienie się nad tym, co do tej pory robiłem i kiedy jest przynajmniej jakaś próba zmiany tego, co było złe. Jeśli ograniczają się tylko do "odbębnienia" obowiązku albo poddania się jakiemuś zwyczajowi, stają się zwykłą strata czasu. Nikt w Polsce nie ma złudzeń, że wiele spraw idzie w złym kierunku, że nie dzieje się najlepiej. Niestety, za szybko całą winę potrafimy zrzucić na polityków, czy jakichś innych "onych". Mickiewicz pisał kiedyś o cechujących nasz naród "marzeniach wielkich rzeczy", a jednocześnie bezlitośnie wypominał Polakom "skrzeczącą pospolitość". Zmarły przed rokiem Papież był dla nas o wiele łagodniejszy - przypominał, co powinno być sensem życia każdego, kto jest chrześcijaninem, czasem zdarzyło mu się podnieść głos, ale na ogół robił to z wielką miłością i delikatnością. Przez lata myślałem, że powinien krzyknąć głośniej, uderzyć pięścią w stół, zadać to retoryczne pytanie: co wy robicie? Zamiast tego wolał z uporem przypominać podstawowe prawdy i prawa jakimi człowiek powinien się kierować w życiu. Zrobił tak w niedzielę też kard. Dziwisz, zresztą słowami Jana Pawła II, przypominając kazanie wygłoszone przez polskiego papieża latem 1992 r. w kościele św. Stanisława w Rzymie. Wtedy tuż po wybuchu lustracji i rozwiązaniu Sejmu też byliśmy jako naród trochę pokłóceni, obrażeni i odwróceni do siebie plecami. Słowa, jakie wówczas padły, jak ulał pasowały do polskiej rzeczywistości, a i dziś są nadal aktualne, bo wciąż grozi nam to, o czym mówił św. Paweł: "jeśli u was jeden drugiego kąsa i pożera, baczcie, byście się wzajemnie nie zjedli". Kard. Dziwisz zaapelował o pojednanie i zgodę, ale szybko po mszy zaznaczył, że ma na myśli "wszystkich Polaków". Oczywiście, łatwo to wszystko sprowadzić do stwierdzenia, że Kardynał miesza się do polityki czy próbuje nami sterować, ale można też się zastanowić czy czasem nie warto zacząć od drobnych spraw zależących w całości od nas. Dobre rekolekcje mają sens tylko w tym momencie, kiedy człowiek postanawia coś z sobą zrobić. Jeśli wychodzi z kościoła i na wszystko ma tylko jedną odpowiedź, że to gadanina, strata czasu itd., to najczęściej sam siebie okłamuje. Mówiąc wprost: zamiast narzekać, trzeba zrobić nawet drobną, ale konkretną rzecz. Matka Teresa z Kalkuty zapytana podczas wywiadu przeprowadzanego przez jednego z najsłynniejszych amerykańskich dziennikarzy, co trzeba zrobić, żeby na świecie zapanował pokój, spokojnie odparła: "sądzę, że wystarczy, abyśmy, zarówno Pan jak i ja, byli choć trochę lepsi". Przypomniałem sobie tę historię słysząc w poniedziałek narzekania na to, co się w Polsce dzieje i tyrady, co zrobić, żeby było lepiej. Już nikt nie pamiętał chwil ciszy i skupienia, jaka towarzyszyła nam w rocznicowy wieczór, znowu było słychać tylko narzekania i spychanie odpowiedzialności na innych. Ks. Kazimierz Sowa