Prezydent Francois Hollande zapewnił, że władze w Paryżu ściśle współpracują z rządami Nigerii i Kamerunu w sprawie zwolnienia siódemki Francuzów, w tym czworga dzieci. Porwano ich we wtorek w Kamerunie i wywieziono do Nigerii. Francois Hollande powiedział, że "pewna liczba naszych żołnierzy jest niedaleko, bo stacjonuje w stolicy Czadu, w Ndżamenie, ale jak na razie lepiej jest zachowywać się w sposób dyskretny. Trzeba dokładnie zlokalizować miejsce, gdzie przetrzymywani są nasi rodacy i opracować najskuteczniejszy plan ich uwolnienia". Prezydent Francji wyraził przy tym opinię, że istnieje znaczne prawdopodobieństwo, iż porywacze podzielili uprowadzonych na dwie grupy. Dramat zaczął się na terenie Parku Narodowego w Kamerunie, gdzie siódemka spędzała urlop. W tym kraju mieszkali od dwóch lat. Według nieoficjalnych informacji, miejsce gdzie porywacze przetrzymują zakładników otoczone jest armią nigeryjską.