Facebookowe wpisy są jak otwarte pamiętniki. Niektórzy z nas czują bardzo silną potrzebę dzielenia się z innymi każdym swoim ruchem. Jedna z moich znajomych codziennie zasypuje Facebooka swoimi zdjęciami, fotografując niemal każdy swój krok, włącznie z kupkami ukochanego pieska. Inny londyński kolega regularnie informuje o liście zakupów w polskich delikatesach i o tym, jak smakowały gołąbki, kluski śląskie, bigos czy pierogi z serem. Śledzenie wpisów znajomych na Facebooku może okazać się tak wciągające, że łatwo zapomnieć o ludziach z własnej rodziny, którzy... siedzą na sofie obok. Tyle tylko, że coraz częściej z własnym laptopem na kolanach. Nierzadko aktualizują swojego bloga, wrzucają nowe treści na Twittera lub czatują na gadu gadu. Wygląda na to, że każdy z nas desperacko potrzebuje zaistnieć i zwrócić na siebie uwagę. Wszelkie uwagi, żale, radości i tęsknoty wylewamy na stronach społecznościowych, forach i własnych blogach. Dzięki technologii, kiedy tylko czujemy, że mamy coś ciekawego lub głupiego do powiedzenia, z miejsca to czynimy. Chcesz skomentować ten artykuł? Proszę bardzo, zajmie ci to pewnie kilka sekund. Chcesz wyrazić swój pogląd na temat prezydenta, premiera lub masz fantastyczny przepis na deser dla dwojga? Załóż swojego bloga. Potrzebujesz nowych przyjaciół, bo starzy już się znudzili? Nic prostszego, zapisz się na portal społecznościowy i kolekcjonuj nowych "friends". A jeśli potrzebujesz przepis na dżem truskawkowy, to też nie dzwoń do babci. W Internecie znajdziesz 100 wariantów i wybierzesz najlepszy, czyli ten, który ma najwięcej pozytywnych komentarzy. W zeszłym miesiącu brytyjski regulator rynku mediów Ofcom opublikował fascynujący raport na temat rodziny. Dowiadujemy się z niego, że 60 lat temu rodzina po obiedzie słuchała radia, 20 lat temu oglądała wspólnie telewizję, zgodnie decydując który program. Dzisiaj rodzina po obiedzie siedzi nadal w tym samym pokoju i na tej samej sofie, tyle tylko, że każdy z jej członków zajmuje się całkowicie innymi sprawami,tj. zerka na plazmę, sprawdza nowe posty na Facebooku, ładuje muzykę do iPoda, uaktualnia swojego bloga, czyta ulubiony portal plotkarski. Raport donosi też, że prawie 40 proc. Brytyjczyków wolny czas najchętniej spędza wykonując wiele czynności na raz. Najczęściej jest to właśnie oglądanie TV i siedzenie w necie. Każdy Brytyjczyk średnio 3 godziny i 45 minut spędza codziennie przed telewizorem, ale co ważne, w tym czasie robi też wiele innych czynności, m.in czatuje lub komentuje na bieżąco to, co właśnie usłyszał w wiadomościach. Raport Ofcom mówi też o tym, że zachowanie nazwane przez stację MTV "connected cocooning", czyli siedzenie w domu i poświęcanie całej swojej energii na kontaktowanie się ze światem zewnętrznym za pomocą Internetu dopadło już nie tylko zbuntowanych nastolatków, ale i w dużej mierze dorosłych. Czy to wróży, jak sugeruje raport, rychły koniec tradycyjnej rodziny? Chyba jednak nie. Zaglądanie do Internetu w tym samym czasie, kiedy mąż, żona, siostra, brat czy rodzic siedzi obok nie różni się chyba tak wiele od nawyków sprzed kilkudziesięciu lat. Niegdyś ludzie w wolnym czasie również parali się wieloma czynnościami. Ponieważ nie mieli Internetu, to jeden cerował, inny układał znaczki, a jeszcze inny czytał poezję. Śledzenie wpisów na Facebooku podczas gotowania zupy też chyba nie różni się wiele od np. gotowania i słuchania w tym samym czasie wiadomości z radia. Dzisiaj mniej haftujemy, rzadziej słuchamy radia, bo mamy inne pokusy. I tak jak dawniej, mimo że czas wolny spędzamy razem z rodziną, to przy okazji zajmujemy się innymi sprawami. I czy jest to oglądanie gwiazd przez teleskop, cerowanie skarpetek, wycieranie z kurzu albumów z monetami, czy też buszowanie w sieci, to już wybór każdego z nas. Joanna Biszewska, Warszawa