Dodatkowo żyjemy w czasach zmiany pozycji społecznej kobiety. Kulturowo zakorzeniony pogląd iż miejsce kobiety jest w domu przy dzieciach (nie wypowiadam się czy jest słuszny czy krzywdzący), a mężczyzna ma zarobić na dom i zadbać o wyżywienie, kłuci się z codziennością, dodatkowo dochodzą problemy ekonomiczne. Poza tym nie od dziś wiadomym jest iż gospodarka hormonalna w organizmie kobiety jest bardzo "energiczna" i rozchwiana, co nie pozostaje bez wpływu na zachowanie. Przestańmy obarczać winą to jedną to drugą stronę. Akceptujmy się na wzajem takimi jakimi jesteśmy i starajmy się nie być uciążliwym towarzystwem dla innych. Zacznijmy od siebie. Najpierw wyciszmy się sami wewnętrznie i spójrzmy na innych z wyrozumiałością i otwartością, a na pewno 75% problemów zniknie. Bruenor