Niestety podobnie było w przypadku pierwszych wniosków dowodowych - billingów rozmów telefonicznych premiera Millera czy pani minister Jakubowskiej. Wnioski w tej sprawie również zostały odrzucone, wtedy też był wynik 5:5 i dzisiaj jest powtórka! Znamienne jest to, że wybitne autorytety prawne jednoznacznie opowiadały się za możliwością przesłuchania prezydenta przed komisją śledczą. Inna decyzja oznacza tylko jedno - że istnieje w Polsce kategoria osób, które stoją ponad prawem. Jak widać są wobec prawa równi i równiejsi. Obowiązek, który powinien być traktowany przez każdego obywatela jako zaszczyt zmierzający do pomocy w wyjaśnieniu sprawy, przez osobę, która posiada na temat danej sprawy szeroką wiedzę - a taką osobą jest na pewno pan prezydent Kwaśniewski. Obowiązek ten został dzisiejszą decyzją komisji zakwestionowany, by nie rzec - ośmieszony. W tej sytuacji mogę stwierdzić jednoznacznie, że zasłanianie się - wcześniej premiera Millera, a teraz prezydenta Kwaśniewskiego - głosami swoich kolegów z koalicji SLD-UP, bynajmniej nie może być interpretowane na ich korzyść. Najwyraźniej są pewne kwestie, które chcieliby ukryć i obawiają się stanąć naprzeciwko komisji śledczej czy ujawnić pewne dokumenty, bo mogłoby to, być może, grozić im kompromitacją, a kto wie może odpowiedzialnością karną... W Europie znane są przypadki, że głowa państwa nie mogła stanąć przed komisją śledczą. Tak było np. w przedwojennej Serbii, gdzie król był z takiego postępowania wyłączony. Ale już w Polsce z tego okresu przesłuchanie prezydenta przed komisją sejmową było możliwe. Dzisiejsza decyzja komisji, to porażka państwa polskiego, nad czym ubolewam.