27 lutego - z wysokości 200 m. spada na ziemię śmigłowiec bojowy Mi-24 z 49. Pułku Śmigłowców Bojowych w Pruszczu Gdańskim. Wykonywał lot szkoleniowy na trasie Inowrocław - Toruń przed misją w Afganistanie. Wypadek przeżył dowódca śmigłowca i technik pokładowy, zginął drugi pilot por. Robert Wagner. 17 lutego w Jarostowie (Dolnośląskie) rozbił się lecący na pomoc do wypadku na autostradzie śmigłowiec Mi-2 Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Zginął pilot maszyny i ratownik. Ranny został lekarz. W październiku 2008 r. pod Lubartowem (Lubelskie) rozbił się wojskowy śmigłowiec Mi-2 ze szkoły lotniczej w Dęblinie. Maszyna spadła z wysokości ok. 100 metrów. W wypadku ciężko ranny został jeden z pilotów. Komisja badająca okoliczności wypadku ustaliła, iż przyczyna katastrofy było niesprawne łożysko w lewym silniku maszyny. Z kolei w lutym 2008 r. w miejscowości Kamieniec (Śląskie) podczas próby uruchomienia spłonął prywatny śmigłowiec Mi-2. W instalacji helikoptera doszło do zwarcia i maszyna przewróciła się na bok. Właściciel maszyny i mechanik zdołali uciec. W grudniu 2007 roku śmigłowiec Mi-2 Lotniczego Pogotowia Ratunkowego spadł z niedużej wysokości na ziemię w pobliżu lotniska w Suwałkach, w momencie podchodzenia do lądowania. Pilot, który leciał sam, przeżył; trafił do szpitala z urazami głowy i nóg. Tuż przed wypadkiem zgłaszał problemy z nawigacją. W lipcu 2006 roku czterech członków załogi i trzech dziennikarzy ucierpiało w wypadku wojskowego Mi-24 w Iraku. Maszyna miała lecieć z Diwanii do bazy Delta w Al Kut. Była częścią większej kolumny wiozącej polską delegację, powracającą z uroczystości przejęcia dowództwa nad Wielonarodową Dywizją Centrum-Południe przez gen. Bronisława Kwiatkowskiego. Prawdopodobną przyczyną wypadku był silny podmuch wiatru. Nie był to pierwszy wypadek śmigłowca w Iraku. W grudniu 2004 r. pod Karbalą doszło do katastrofy śmigłowca Sokół, w której zginęło 3 polskich żołnierzy. Innym głośnym wypadkiem śmigłowca było zdarzenie z grudnia 2003 roku. Śmigłowiec Mi-8 z pułku specjalnego, na którego pokładzie znajdował się ówczesny premier Leszek Miller, rozbił się po awarii obu silników w pobliżu Piaseczna pod Warszawą. Premier, który doznał wtedy uszkodzenia dwóch kręgów piersiowych, spędził w szpitalu sześć tygodni. W wypadku ucierpieli również szefowa jego gabinetu politycznego Aleksandra Jakubowska, dwoje pracowników Centrum Informacyjnego Rządu, lekarz, pięciu oficerów Biura Ochrony Rządu, trzech pilotów i stewardessa. Według komisji, która badała wypadek, pilot popełnił niezawiniony błąd, gdy wlatując w chmury nie włączył ręcznego trybu ogrzewania wlotów powietrza do silników. Proces pilota trwa przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie. (