Autokarem kieleckiej firmy przewozowej "Jan Jawor" wracało do Polski z prac sezonowych w Niemczech 49 Polaków. Pojazd zatrzymał się na pasie awaryjnym autostrady niedaleko stacji benzynowej w Rokycanach - na autostradzie między Pilznem a Pragą - aby poczekać na jadący wraz z nim drugi polski autokar. - Mieliśmy włączone światła awaryjne. Nagle w tył autobusu uderzyła jadąca za nami czeska ciężarówka liaz. Najprawdopodobniej jej kierowca zasnął - powiedział Jan Jawor. Rannych zostało 20 osób. Czwórka poważniej rannych Polaków - trzy kobiety i jeden mężczyzna - jest na obserwacji w szpitalu w Pilźnie. Według lekarzy ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Ranni powinni opuścić szpital w ciągu kilku dni. Na razie nie wiadomo dokładnie, co było przyczyną wypadku, ale czeska policja podkreśla, że polski autokar zatrzymał się na pasie awaryjnym zamiast na pobliskim parkingu. Policjanci od dawna apelują do kierowców, aby jeżdżąc po autostradach korzystali z parkingów, a nie z pasów awaryjnych, na których coraz częściej dochodzi do tragicznych wypadków. Bezzasadne zatrzymanie się na takim pasie karane jest mandatem w wysokości 2 tysięcy koron (ok. 200 PLN).