Cezary Łyżwiński trafił do PFRON w lutym 2006 roku. Jak nas poinformowano w funduszu, zastępował sekretarkę zarządu. Miał wyjątkowe szczęście, bo kiedy się kończyło zastępstwo, okazało się, że ogłoszono konkurs na pracę w funduszu. Cezary wystartował i wygrał. Został starszym referentem w wydziale programowania ewaluacji i komunikacji społecznej. - Był wyjątkowo "dobry" - wspominają ironicznie byli pracownicy PFRON. - Miał rekomendacje swojego znanego taty, niemniej znanej mamusi i szefa funduszu Andrzeja Sochaja. Młody Łyżwiński dopiero raczkuje w administracji publicznej i zarabia około 2 tysięcy zł. Ale, jak poinformował nas rzecznik PFRON Sławomir Pawlak, co kwartał - podobnie jak inni pracownicy - otrzymuje też nagrody. Syn posła musi być zdolny, bo fundusz kieruje go na różnego rodzaju szkolenia. Oczywiście, jak poinformowano nas w PFRON, zgodnie z obowiązującą procedurą. W lutym 2007 roku prezes PFRON zdecydował, że będzie zdolnemu pracownikowi opłacał studia magisterskie. Jakie to koszty? To już tajemnica. Podobnie jak kwota nagród, które zgarnął syn wpływowego posła. - Tych informacji się zwykle nie udziela. To nie są jakieś tam kwoty. Przepraszam, ale jestem na spotkaniu i nie mogę dłużej rozmawiać - powiedział nam Roman Uhlig, wiceprezes PFRON Jedno jest pewne. Jeśli Cezary Łyżwiński studia ukończy, to będzie musiał je odpracować w funduszu. A to oznacza, że posadę ma na wiele lat.