Uchodzące od zawsze za silne i zawarte szeregi lewicy już dawno przestały być modelowym przykładem jednego i drugiego. Jednak w sprawie Sobotki resztki solidarności partyjni towarzysze jednak zachowują - o ile nie liczy się oczywiście Grzegorza Kurczuka, który uderzył w Sobotkę wnioskiem o odebranie immunitetu. Ten jednak nie miał innego wyjścia. Przy okazji całego zamieszania, jak dotąd nikt nie powiedział o byłym wiceministrze złego słowa, a eseldowcy różnią się tylko w ilości i natężeniu tych dobrych. Przodownikiem jest Jerzy Dziewulski, który na wszelkie sposoby przysięga, że jego przyjaciel jest niewinny. Dziewulskiemu sekundują także inni. Andrzej Celiński, Wiesław Kaczmarek, Marek Dyduch i Izabela Sierakowska dzielnie bronią Sobotki. Pytanie tylko co się stanie jeśli sprawa zostanie negatywnie zakończona dla Sobotki. Jeżeli prokuratura oficjalnie oskarży go o przeciek to ci, którzy dziś go bronią, będą w nie lada kłopocie. Jeśli będą chcieli dochować obietnic, zobowiązań i politycznych standardów to będziemy mieli o jednego posła - Dziewulskiego i jednego ministra - Janika mniej.