34-letni kierowca radiowozu ma też wypłacić odszkodowanie w wysokości 35 tys. zł żonie zmarłego policjanta. Sprawca wypadku - Mariusz G. - przyznał się do winy i zaproponował dobrowolne poddanie się karze. Sąd przystał na taką propozycję. Policjant otrzymał ponadto "karę dyscyplinarną". Do tragedii doszło 16 kwietnia ubiegłego roku. 34-letni Mariusz G. pełnił wówczas służbę z 46-letnim Adamem Łobockim. Wieczorem patrol przemieszczał się drogą łączącą Pruszcz z Bukowcem (kujawsko-pomorskie). W miejscowości Łaszewo oznakowany Opel Mokka wypadł z drogi i uderzył w drzewo. Mimo szybkiej interwencji służb ratunkowych, 46-latka nie udało się uratować. Policjant z 25-letnim stażem pozostawił żonę i osierocił trójkę dzieci. Pochowano go z honorami policyjnymi. Biegli badający sprawę nie pozostawili suchej nitki na zachowaniu samych policjantów. Jak donoszą lokalne media, chociaż radiowóz nie jechał na pilną interwencję i nie miał włączonych sygnałów uprzywilejowania, to poruszał się z nadmierną prędkością. Biegli odczytali wskazania sterownika samochodu, z których wynika, że radiowóz poruszał się z prędkością około 90 km/h. Tymczasem do wypadku doszło w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie do 40 km/h. Co więcej, ofiara śmiertelna wypadku jechała bez pasów. Te zapięte były "za fotelem", by oszukać czujniki pojazdu.. Mł. asp. Adam Łobocki został pośmiertnie awansowany na stopień Młodszego Aspiranta Policji, a Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji przyznał Mu Złotą Odznakę "Zasłużony Policjant". Pogrzeb odbył się w policyjnej asyście, a w komendzie w Świeciu odsłonięto tablicę pamiątkową.