Kiedy Sai Baba zmarł w 2011 roku, w jego rezydencji znaleziono 98 kg złota, 307 kg srebra i 120 milionów rupii (7,2 mln zł) w gotówce. Przeliczenie góry pieniędzy zajęło zespołowi dwunastu ludzi około 36 godzin. Prywatne pokoje guru z Puttaparthi w stanie Andhra Pradeś zostały otwarte na wniosek członków fundacji kontrolującej liczne biznesy Sai Baby. O majątek zmarłego wciąż walczy jego rodzina i członkowie fundacji. Duchowy nauczyciel miał wiele luksusowych samochodów, w tym dwie limuzyny mercedesa, dwa bmw, jaguara oraz daimlera. W muzeum znajdującym się na terenie aśramy (pustelni, ośrodka nauczania) można podziwiać posąg Sai Baby, nieco wyższy od naturalnych rozmiarów guru i wykonany z czystego złota. Tymczasem z założenia guru jest osobą, która zgłębiła wiedzę filozoficzną i szuka sensu życia, wyrzekając się przy tym spraw materialnych. Guru ma żyć skromnie, a swoją wiedzę przekazywać bezpłatnie. Sai Baba urodził się jako Sathyanarayan Raja. Jako 14-latek ogłosił, że jest kolejnym wcieleniem słynnego Sai Baby z miasteczka Shirda w stanie Maharasztra na północnym zachodzie Indii. Ten mistyk i uzdrowiciel, uznawany za świętego zarówno przez hindusów jak i muzułmanów, zmarł w 1918 roku. Nowy Sai Baba przybrał przydomek Sathya (Prawda) i szybko zyskiwał popularność jako uzdrowiciel. Powszechnie wierzono, że pobłogosławione przez niego jedzenie może wyleczyć z raka. Z otwartej dłoni wyczarowywał drogie prezenty dla wiernych: biżuterię i złote zegarki oraz vibhuti - święty leczniczy popiół. Jednak w 1992 roku podczas ceremonii inauguracji centrum dla lokalnej społeczności w Hajdarabadzie ekipa telewizyjna nagrała jak asystent stojący za mistrzem podaje mu prezenty. W latach 90. i na początku nowego stulecia byli wyznawcy Sai Baby zaczęli oskarżać go o molestowanie nieletnich chłopców. Do procesów jednak nie doszło. Sai Baba nie tracił jednak popularności, a jego wyznawców można liczyć w milionach. Na poranne spotkania z guru w aśramie Puttaparthi przychodziło nawet 10 tysięcy ludzi. Sai Babę odwiedzali też znani aktorzy, sportowcy i prominentni politycy na czele z prezydentami Indii A.P.J. Abdulem Kalamem oraz Pratibhą Devisingh Patil. Na Zachodzie fanami Sai Baby byli m.in. amerykańska aktorka Goldie Hawn i założyciel sieci klubów Hard Rock Cafe, Isaac Tigrett. Sai Baba nie jest jedynym guru, który zbudował imperium finansowe na swojej popularności i datkach wiernych. Osho, czyli Chandra Mohan Jain, stał się popularny na Zachodzie pod koniec lat 60. XX wieku, w erze hippisów i wolnego seksu. Osho wymyślił kilka nowych technik medytacyjnych, w tym medytację przez seks. Dało mu to przydomek "guru seksu". W 1974 roku otworzył aśramę w mieście Pune w stanie Maharasztra. Jego metody były na tyle kontrowersyjne, że w latach 80. musiał opuścić Indie. Przeniósł swoją komunę do stanu Oregon w USA, gdzie zbudował siedmiotysięczne miasto z lotniskiem i transportem publicznym. Uważał, że nie ma nic złego w bogaceniu się i dlatego datki swoich wyznawców przeznaczał na liczne ekstrawagancje. Posiadał aż 93 rolls-royce'y. Po kilku latach rząd USA miał dość kontrowersyjnej organizacji i Osho został deportowany z kraju, gdzie oskarżono go o malwersacje podatkowe. Guru wrócił do Puny i odbudował tamtejszą aśramę. Jednak miejsce to już nie było pustelnią, gdzie każdy mógł przyjść, by odnaleźć spokój i medytować. Za wejście na teren ośrodka Osho trzeba słono płacić. Oprócz bogatego programu nauki różnych technik medytacyjnych, są tu baseny, korty tenisowe i luksusowe pokoje gościnne. Większość odwiedzających kurort medytacyjny uważa miejsce za prawdziwą aśramę. Wśród mieszkańców Puny krążą anegdoty o turystach z Zachodu, którzy snują się po dzielnicy Koregaon Park jak w letargu, opowiadając o przemianie duchowej jakiej doświadczyli dzięki Osho. Zdecydowana mniejszość odwiedzających to obywatele Indii. Osho zmarł w 1990 roku, ale kurort, książki i szkolenia, to wciąż świetnie prosperujący biznes. Same szkolenia według różnych szacunków przynoszą kilkanaście milionów dolarów rocznie, a książki Osho zostały przetłumaczone na 60 języków. Nic więc dziwnego, że różne fundacje skupione wokół kultu Osho walczą o znaki towarowe i prawa do nieruchomości w ekskluzywnej dzielnicy miasta. Mniej kontrowersyjna, ale równie ciekawa jest Amma (matka) - święta przytulająca wiernych. Mata Amritanandamayi Devi z Kerali na południu Indii przytuliła już około 32 mln ludzi. Przytulanie odbywa się głównie w aśramie Amritapuri oraz podczas tras po Europie i USA. Nie trwa długo, ale według relacji przytulanych doświadczenie to ociera się o mistykę, zazwyczaj wiąże się z silnym przeżyciem emocjonalnym; bardzo często zdarza się, że ludzie płaczą. Amma uważa, że tak prosta czynność może zmienić świat i zachowania ludzkie. Imperium Ammy utrzymuje się z datków. Rocznie na konto organizacji wpływa około 20 mln dolarów. Amma wydaje też książki i płyty z muzyką modlitewną, z których wpływy trudno oszacować. Jednak organizacja Ammy zajmuje się tez działalnością charytatywną; w 2004 roku przeznaczyła 46 mln USD na pomoc dla ofiar tsunami w Indiach i na Sri Lance. "Matka" wspiera również edukację kobiet. Inny popularny guru, nauczyciel jogi Ramdev, który bierze udział w ruchu antykorupcyjnym Anny Hazary'ego, został zmuszony do publikacji danych finansowych swoich fundacji. Okazało się, że majątek i dochody tych organizacji wynoszą około 195 mln dolarów (600 mln zł). Wpływy pochodzą m.in. ze sprzedaży kosmetyków ajurwedycznych bazujących na naturalnej medycynie indyjskiej. Z Gokarny Paweł Skawiński (PAP)