Amerykański dziennik w komentarzu redakcyjnym chwali administrację prezydenta Baracka Obamy i przywódców Unii Europejskiej za skoordynowanie działań w sprawie najnowszych sankcji wobec Rosji. Zdecydowane działania sojuszników uderzają w państwo rosyjskie, jej gospodarkę i pozycję samego Putina, a w ostatnim czasie wspierani przez Moskwę bojownicy na wschodzie Ukrainy są coraz bardziej wypierani przez siły rządowe - przypomina "Washington Post". "Obecnie kombinacja strat gospodarczych zadanych przez sankcje i potencjalna porażka prorosyjskich separatystów na Ukrainie mogą stanowić zagrożenie dla pozycji Putina na Kremlu. (...) Putin zaczyna kroczyć po cienkim lodzie w relacjach z rosyjską klasą średnią i prywatnym sektorem biznesowym" - ocenia dziennik. "Washington Post" zwraca również uwagę, że angażując się propagandowo po stronie separatystów na wschodzie Ukrainy rosyjski prezydent może mieć problemy z wyjaśnieniem ich ewentualnej porażki. Szczególnie, że ci mają na sumieniu zestrzelenie malezyjskiego samolotu pasażerskiego za pomocą rosyjskiego pocisku rakietowego. Nie wiadomo jednak, jak Putin zareaguje na splot takich okoliczności. Stołeczny dziennik uważa, że bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest, że "Putin będzie dążyć do eskalacji niż do wycofania się". W takim wypadku Zachód powinien nie tylko zareagować dalszymi sankcjami, ale także wsparciem dla władz w Kijowie. UE i USA powinny technologicznie wesprzeć ukraińskie wojska nowymi dronami i sprzętem komunikacyjnym, a także finansowo.