Szpital Yarmuk w Bagdadzie to jedno z nielicznych miejsc, które mogą zobaczyć zagraniczni dziennikarze. Reporterów przywieziono tam, by pokazać cywilne ofiary nocnych nalotów na iracką stolicę. - Ofiary to cywile, przecież to jest szpital cywilny. Tylko cywilom udzielamy tu pomocy. Zobaczcie, są tylko dzieci i osoby starsze - przekonywali lekarze i mężczyźni w wojskowych mundurach. Na kilku salach oddziału chirurgicznego reporterzy RMF mogli zobaczyć ok. 20 rannych osób, w tym dzieci. - W nocy koło domu spadła bomba. Nic nie pamiętam. Bardzo bolą mnie brzuch i ręce - mówiło jedno z dzieci. Lekarze nie potrafili odpowiedzieć na pytanie, czy rakiety uderzyły w cywilne budynki i czy cywile zostali ranni, bo znajdowali się w pobliżu atakowanych obiektów - wojskowych i rządowych. Od dawna wiadomo, że irackie władze wykorzystują cywilne budynki - szkoły, szpitale, biura - by ukrywać dokumenty i chronić członków rządu. W takich też miejscach rozmieszczają stanowiska dowodzenia i obrony przeciwlotniczej. Irakijczycy w prywatnych rozmowach opowiadają, że o tym gdzie jest Saddam Husajn wiedzą tylko jego synowie, a iracki prezydent nie przebywa w jednym miejscu dłużej niż godzinę. Po mieście porusza się samochodami.