"Mamy najwyższą od 10 lat inflację! Drożyzna w sklepach i na stacjach benzynowych uderza w polskie rodziny, rosnące rachunki za prąd, gaz, wodę drenują domowe budżety. Recepta PiS? Dobić przedsiębiorców podwyżką podatków! Jeśli ich nie zatrzymamy, kryzys mamy murowany" - napisał na Twitterze Kosiniak-Kamysz. W piątek GUS opublikował wstępny szacunek inflacji w lipcu. Wynika z niego, że inflacja wzrosła do 5 proc. rok do roku z 4,4 proc. w czerwcu. W porównaniu z poprzednim miesiącem ceny wzrosły o 0,4 proc. Jak zauważono w piątkowym komentarzu PKO BP do danych GUS, "ostatnio inflacja była tak wysoko w maju 2011 i w 2001 r.". <a href="https://biznes.interia.pl/gospodarka/news-ta-piatka-nie-cieszy-czyli-inflacja-na-poziomie-5-proc,nId,5390182" target="_blank">To nie koniec wzrostu inflacji? Czytaj więcej w serwisie Biznes!</a> Co dalej z inflacją? Premier Mateusz Morawiecki, odpowiadając podczas piątkowej konferencji na pytanie o to, czy inflacja będzie dalej rosła, wskazał, że jest to kwestia, która niepokoi zarówno rząd, jak i Radę Polityki Pieniężnej. - To kwestia należąca jednak do banku centralnego, który na pewno działa tak, jak działać powinien - powiedział. - Z analiz banku centralnego wynika, że inflacja powinna być w stopniowym trendzie malejącym - dodał szef rządu. Morawiecki przytoczył dane z dwóch okresów. Według premiera w 2021 r. "kiedy inflacja oscyluje powyżej 4 proc. i jest niepokojąca, wynagrodzenia wzrosły o 9,1 proc.", a w 2012 r. "kiedy inflacja wynosiła 2,8 proc., wzrost wynagrodzeń notowany był na poziomie 2,7 proc.".