Do niedawana nasz kraj pozostawał wolną od wirusa "wyspą" w Europie. Pojawienie się ptasiej grypy w Polsce było jednak tylko kwestią czasu. Czy informacja o znalezieniu zarażonych ptaków powinna nam spędzać sen z oczu? Podobny do ludzkiej grypy Ptasią grypę po raz pierwszy wykryto ponad sto lat temu we Włoszech. Jednak dopiero teraz choroba zaczęła czynić tak poważne spustoszenie w światowych hodowlach drobiu. Jej ofiarami padają niestety także ludzie. Ptasią grypę wywołuje wirus o budowie podobnej do tej zwyczajnej "ludzkiej" grypy. Charakterystyczne są dla niego dwa białka - tzw. antygeny, występujące na powierzchni wirusa. Ich symbole - H oznacza hemaglutyninę, zaś N neuraminidazę - pojawiają się na oznaczeniach poszczególnych szczepów. Istnieje kilkanaście odmian, a kombinacja dwóch antygenów decyduje o agresywności choroby. Groźne są zwłaszcza te oznaczone symbolami H5 i H7. Najbardziej znaną, a zarazem najgroźniejszą odmianą jest H5N1. Zarażenie wirusem trudno rozpoznać - wiele ptaków pada, mimo że wcześniej nie było u nich żadnych widocznych objawów choroby. Czasem można zauważyć brak apetytu, gorączkę, osłabienie i stroszenie piór. Śmiertelność choroby wśród drobiu wynosi od 50 do 100 procent. Przy ciężkim przebiegu choroba atakuje nie tylko układ oddechowy, ale także inne organy. Z powodu częstych krwotoków wewnętrznych u zarażonego ptactwa chorobę często nazywa się "kurzą gorączką Ebola". Ptasia grypa nadciąga - zobacz galerię zdjęć Wirus bardzo łatwo rozprzestrzenia się między ptakami, także między fermami. Zarazki mogą być przenoszone także za pośrednictwem butów czy opon samochodów, stąd maty dezynfekujące ustawiane na granicy stref wokół miejsc, gdzie odkryto zarażone okazy. Wirus jest też dość odporny - w ptasim nawozie przy temperaturze 4 stopni może przetrwać nawet miesiąc. Od 1959 roku zarejestrowano 24 przypadki większych wybuchów ptasiej grypy. 14 z nich miało miejsce w ciągu ostatnich 10 lat. Większość była ograniczona geograficznie - np. tylko do jednej fermy. Jeden wybuch miał wymiar międzynarodowy. Szczep H5N1 po raz pierwszy zdiagnozowano pod koniec kwietnia ubiegłego roku w rezerwacie przyrody przy jeziorze Kinghaj w Chinach. Wówczas zmarło ponad 6 tysięcy zarażonych dzikich ptaków. Okazało się, że ten sam wirus pojawił się potem w wielu oddalonych o tysiące kilometrów krajach świata, np. w Turcji. Czeka nas pandemia? Do zakażeń ptasią grypą dochodzi także wśród ludzi - powodem jest bezpośredni kontakt z chorymi ptakami. Choroba ma wówczas agresywny przebieg - w Azji zmarła połowa zarażonych. Jak do tej pory wśród ludzi stwierdzono zakażenie szczepami: H5N1, H7N3, H7N7, H9N2. Z reguły zarażenie powodowało nieznaczne tylko symptomów - z wyjątkiem właśnie H5N1. Symptomy ptasiej grypy u ludzi to początkowo wysoka temperatura - wyższa niż 38 stopni, a także objawy podobne jak przy "normalnej" grypie. Charakterystyczny jest ból w okolicach dróg oddechowych. Często pacjenci mają zachrypłe głosy. Zdarza się także, że rozwija się bardzo poważne zapalenie płuc, którego leczenie antybiotykami jest bardzo trudne. Ptasia grypa, jak wskazuje nazwa, jest chorobą zwierzęcą. Jednak, jak ostrzegają eksperci, wirus mutuje się i może dojść do powstania takiej jego odmiany, która będzie zdolna do szybkiego przenoszenia się między ludźmi. A to z kolei może doprowadzić do pandemii. Wówczas zagrożeni zakażeniem byliby praktycznie wszyscy. Ptasia grypa zabija - zobacz galerię zdjęć Jak się chronić? Ptasią grypą można się zarazić przez kontakt z chorym ptactwem, dzikim lub hodowlanym a także z jego odchodami. Wirusy wydalane są razem z odchodami, a pył z tych odchodów wdychają ludzie. Zarazek może być przenoszony na pojazdach, ubraniu czy obuwiu, które znajdowały się na skażonym terenie. Może też przenosić się przez żywność, np. zamrożone mięso drobiowe. Specjaliści zapewniają, że H5N1 jest mało odporny na wysokie temperatury - przy 70 stopniach Celsjusza ginie. Niebezpieczne mogą być surowe jajka czy żółtka. Należy unikać nie tylko kontaktu z zakażonym drobiem, ale nawet z klatkami i innymi przedmiotami, które mogły mieć styczność z ptasimi odchodami. WHO zaleca, by ręce myć koniecznie mydłem lub innym detergentem. Przy dezynfekcji przedmiotów i pomieszczeń do zniszczenia wirusa potrzebna jest woda z dodatkiem detergentów. Czysta woda jest dobrym środowiskiem dla wirusa, który pozostaje w niej aktywny przez dłuższy czas. Należy zadbać, by dzieci nie przebywały w miejscach, gdzie hoduje się ptaki czy gdzie bytuje dzikie ptactwo. Mięso drobiowe i jego przetwory oraz jaja należy spożywać tylko po ugotowaniu lub pieczeniu, przy min. 70 stopniach Celsjusza. Talerze, naczynia, sztućce, na których była przygotowywana żywność trzeba koniecznie myć z użyciem detergentu. Surowe mięso drobiowe nie powinno mieć styczności z inną żywnością. Osoby pracujące w bezpośredniej bliskości ptaków powinny nosić maski i kombinezony, a także szczególnie dbać o higienę. Konieczne jest także wybijanie stad, w których stwierdzono pojedyncze przypadki choroby. Zalecane są także szczepienia ptaków. Najczęściej zamawianym lekiem wspomagającym organizm ludzki w walce z ptasią grypą jest Tamiflu. Specyfik blokuje działanie enzymu umożliwiającego wirusom grypy atakowanie kolejnych komórek organizmu. Przeciętnie jego stosowanie skraca czas trwania choroby o dwa dni. Część ekspertów ostrzega, że na świecie mogą być już odmiany wirusa odporne na działanie Tamiflu. Odpowiedzią na zapotrzebowanie będzie być może eksperymentalna szczepionka, która przygotowywana jest m.in. w uniwersyteckim centrum medycznym w Pittsburgu w USA. Do jej produkcji wykorzystano dane o kodzie genetycznym ptasiej grypy. Amerykanie stworzyli gen, który kontroluje białko znajdujące się na powierzchni wirusa, a jest oznaczone literą H. Naukowcy tłumaczą, że w ten sposób będą w stanie kontrolować wszystkie mutacje choroby. Teraz konieczne jest zezwolenie władz na przeprowadzenie testów klinicznych na ludziach. Europa w okowach ptasiej grypy Niewiele jest już krajów w Europie, w których nie potwierdzono jeszcze żadnego przypadku ptasiej grypy. Ptasią grypę wykryto w Rumunii, Grecji, Turcji, Słowenii, Bułgarii, na Węgrzech, Ukrainie, we Włoszech, Francji, Chorwacji, Rosji, Niemczech, Bośni, Austrii, Słowacji, Szwecji, Szwajcarii. W wielu krajach zdecydowano o wprowadzeniu zakazów, które mają ograniczyć rozprzestrzenianie się choroby. M.in. w Niemczech, Holandii, Danii, Szwecji, Szwajcarii, Czechach, Francji, Polsce i na Litwie drób ma być trzymany pod kluczem. Znacznie ograniczono także import ptaków i przetworów drobiowych. Pierwszym europejskim krajem, który ogłosił wykrycie przypadków ptasiej grypy, była Rumunia. Groźnego wirusa zdiagnozowano u ptactwa w delcie Dunaju na początku października ubiegłego roku. Poważne środki zapobiegawcze wprowadzono w Polsce, gdy informacje o kolejnych chorych ptakach zaczęły napływać z Niemiec. Do tej pory wirusa stwierdzono tam u ponad 140 ptaków, w tym na wyspie Rugia, oddalonej od 150 od Polski, oraz półtora kilometra od polskiej granicy w Zachodniopomorskiem. Unijna agencja ds. zapobiegania chorobom ostrzegała, że druga fala choroby pojawi się w Europie na wiosnę. Wtedy bowiem rozpoczną się powroty dzikiego ptactwa na Stary Kontynent. Zsuzsanna Jakab z agencji stwierdziła, że to właśnie dzikie ptaki przyniosły chorobę do Europy. Organizacja ostrzega, że największe ryzyko rozprzestrzenienia się ptasiej grypy wśród ludzi istnieje w Rumunii. Tam obecność wirusa stwierdzono już w 30 wioskach. Specjaliści oceniają, że choroba może się szerzyć głównie na wsi, ponieważ właśnie tam nie ma odpowiednich systemów kanalizacyjnych i sanitarnych. Na całym świecie dotychczas na ptasią grypę zmarło prawie sto osób, z czego prawie połowa (42) w Wietnamie. Najbliżej Europy śmiertelne przypadki choroby zanotowano w Turcji, gdzie zmarły 4 osoby. Polska przygotowana na ptasią grypę? Polskie władze zapewniają, że są przygotowane na pojawienie się choroby. Od marca zeszłego roku działa Krajowy Komitet ds. Pandemii Grypy. Przygotował on krajowy plan działań na wypadek ptasiej grypy, który można znaleźć na stronie Głównego Inspektora Sanitarnego. W budżecie zaplanowano rezerwę na ewentualny zakup szczepionki przeciwko grypie pandemicznej, czyli zdolnej do szybkiego przenoszenia się z człowieka na człowieka. Minister zdrowia Zbigniew Religa mówił niedawno, że Polska nie jest gorzej przygotowana na wypadek ptasiej grypy niż inne kraje. - To jest ptasi problem, nie ludzki - zapewnił po raz kolejny minister zdrowia. Dodał, że jednak każdy powinien zabezpieczyć się przed wirusem ptasiej grypy, są to bardzo proste czynności. - Wystarczy unikać kontaktu bezpośredniego z ptactwem. W związku z czym apel do myśliwych: Odpuście sobie, odpuście strzelanie do zwierząt. Dlatego, że dzięki temu jesteście bezpieczni, bo unikacie tego bezpośredniego kontaktu - podkreślił Religa. Minister powiedział, że trzeba pamiętać, iż nie wolno dotykać żadnych martwych ptaków, ale natychmiast powiadomić odpowiednie służby. Jeśli ktoś jednak dotykałby martwe bądź chore ptaki, to powinien dokładnie umyć ręce mydłem. Polska zakupiła antywirusowy lek Tamiflu, który starczy dla tysiąca osób. Lek w pierwszej kolejności zostanie przeznaczony dla służb ratowniczych, czyli lekarzy, straży pożarnej i policji. Zamówiliśmy także kolejne 8 mln porcji tego antywirusowego leku, które trafią do nas pod koniec roku. Polscy specjaliści uspokajają. Dopóki ptasia grypa dotyczy jedynie dzikiego ptactwa, nie ma powodów do paniki. Sprawa znacznie bardziej skomplikuje się, jeśli wirus ptasiej grypy zostanie odkryty w hodowli drobiu. Ostrożnie z dzikim ptactwem Skupiska dzikiego ptactwa w dorzeczu Warty czy mokradła wzdłuż Odry - to miejsca szczególnie zagrożone, zwłaszcza teraz kiedy w Polsce potwierdzono pierwszy przypadek ptasiej grypy. Na tych terenach swoje domy mają setki tysięcy dzikich ptaków. Park Krajobrazowy Dolnej Odry leży po obu stronach granicy: polskiej i niemieckiej. To ulubione miejsce klaczek, łabędzi i kormoranów. Ornitolodzy już wypatrują masowych przylotów ptaków, wszak robi się coraz cieplej. - Staramy się to monitorować; wiedzieć gdzie i ile ptaków przebywa; rozglądać się, czy nie ma ptaków martwych - mówi Blandyna Migalska, która kieruje parkiem. Jak zapewniała reporterkę RMF, władze parku są w stałym kontakcie z ornitologami niemieckimi. Jednocześnie dodaje, że specjaliści doskonale znają miejsca, gdzie gromadzą się wielotysięczne stada i uspokajają, że niepokojących sygnałów nie ma. Ale stada dzikiego ptactwa - wprawdzie nieporównywalnie mniejsze - spotkać można także w centrum miasta, jak np. Rynku Głównym w Krakowie. Tam jednak - jak sprawdził reporter RMF - nawet po niepokojących informacjach o pierwszym przypadku ptasiej grypy w Polsce - nic się nie zmieniło: mieszkańcy nadal dokarmiają gołębie. - Przecież rzucamy z daleka. Ta cała panika to lekka przesada - mówi kobieta, która wraz z dzieckiem pojawiła się na Rynku. - Uważam, żeby ptaki mnie nie dziobały, a jak leci w moją stronę, to się uchylam - dodaje chłopiec. Podobnie sytuacja wygląda w zakolu Wisły - tam krakowianie wciąż dokarmiają łabędzie. Posłuchaj relacji reportera RMF, Macieja Grzyba: