Wolisz żyć w demokratycznym państwie komunistycznym czy może być obywatelem monarchii konstytucyjnej? Możesz zostać członkiem rządu, żołnierzem albo przedsiębiorcą. Wystarczy się zalogować. W internecie można się natknąć na wirtualne państwa, które mogą się poszczycić własnym ustrojem, władzą, rządem i ministerstwami. Pomysł państwa w sieci narodził się za oceanem. Dzięki internetowi szybko rozprzestrzenił się na cały świat i znalazł naśladowców. Państwa wirtualne zwane są mikronacjami lub v-państwami. Działają zupełnie jak te rzeczywiste. Rządzą się też tymi samymi prawami. Od demokracji, poprzez cesarstwa aż po sułtanaty - każdy może żyć w idealnie dla niego skrojonych wirtualnych warunkach. Wirtualna rzeczywistość Największe polskie v-państwa to Księstwo Sarmacji, Dreamland, Scholadia i Brugia. Internetowe kraje mają od paru do kilku tysięcy obywateli (te największe powstały w Stanach Zjednoczonych). Symulacja rzeczywistości opiera się zawsze na podobnych założeniach. Nowo powstałe państwo ma określony ustrój, konstytucję i władzę. Każdy chętny może zostać obywatelem. Trzeba tylko uzyskać zgodę na prawo pobytu w danym kraju. Potem trzeba się zameldować i już można wprowadzać w życie swoje wizje. Pod warunkiem, że nie są sprzeczne z konstytucją i mamy na tyle władzy. Każda mikronacja ma swoją flagę i godło, niektóre posiadają też hymn. Terytorialnie kraje są najczęściej podzielone na prowincje. Tych ziem trzeba bronić zarówno w rzeczywistości - przed atakami hakerów na serwery, jak również wirtualnie. Pakty i wojny są na porządku dziennym. Życie codzienne jest również bardzo dobrze rozwinięte. Księstwo Sarmacji posiada na przykład swój urząd pracy, który pośredniczy w poszukiwaniach kandydatów na urzędy państwowe. W ramach v-państw działają też systemy bankowe, a niektóre posiadają własną gospodarkę. Każdy kraj ma swoją walutę, a niektóre także sklepy. Zabawa w państwo jest tak realna, że na stronach Królestwa Scholandii można znaleźć prognozę pogody dla poszczególnych prowincji, a także odwiedzić wirtualny cmentarz. Raz na 4 lata scholandzkie (czyli co 4 miesiące realne) odbywają się też demokratyczne wybory, w których udział mogą wziąć wszystkie zarejestrowane partie scholandzkie. W internecie udało się nawet to, czego od lat nie dokonali Baskowie. Bez rozlewu krwi, bomb w samochodach-pułapkach Katalonia ogłosiła wirtualną niepodległość. Regionalny rząd kataloński zmienił rozszerzenie swojego adresu internetowego z właściwego Hiszpanii .es na .net. Choć zmiana jest symboliczna, daje Katalonii pełną niezależność w cyberprzestrzeni. Również tylko w sieci można się natknąć na Republikę Śląską. Utopia wiecznie żywa Możliwości wirtualnej rzeczywistości dają szansę realizacji pomysłu na idealne państwo. Idea nie jest nowa - utopijne próby stworzenia państwowości przyjaznej obywatelom podejmowane były od dawna. Paradoksalnie dopiero sieć pozwoliła wprowadzić w życie to, co nierealne w normalnym świecie. Kolonizacja sieci trwa od kilku lat. Jedne państwa upadają, inne rosną w siłę. Niektórzy mogą to zjawisko postrzegać jako niegroźną zabawę lub dziwactwo, jakich wiele. Twórcom wirtualnych państw nie można jednak na pewno odmówić tego, czego czasem brak prawdziwym politykom - pasji i rzeczywistej troski o dobro kraju.