Okazuje się, że mieli rację ci, którzy podejrzewali, że winiety są objęte najwyższą stawką VAT. Posłowie zastanawiają się teraz, co zrobić z omawianą przez nich ustawą o winietach, bo rzeczywistość - zwłaszcza ta postrzegana z praktycznego punktu widzenia - nie jest tak różowa, jak malował ją minister Marek Pol. Posłowie z komisji infrastruktury pracujący na ustawą winietową są tak zaskoczeni koniecznością nałożenia podatku VAT, że o planach zaradzenia kłopotom na razie nie ma mowy. Porozmawiać ze sobą powinni natomiast ministrowie finansów i infrastruktury. - To jest poważna sprawa, dlatego że wszyscy oczekiwaliśmy, że te pieniądze z winiet pójdą w całości na drogi. Okazuje się, że minister finansów jest innego zdania - mówi wiceszef komisji infrastruktury, Bogusław Liberadzki z SLD. Opozycja, która od początku protestuje przeciwko winietom, ma teraz nowe argumenty: - Będziemy płacili podatek od podatku. To jest naprawdę bolszewicki pomysł - uważa Łukasz Abgarowicz z Platformy Obywatelskiej. Dodaje też, że kwestia winietowego VAT-u to tylko jedna z wielu, o których wyjaśnienie poprosili posłowie. Wątpliwości jest coraz więcej, ubywa jednak pieniędzy, które miały być przeznaczone na budowę dróg.