Miejskie więzienia w Kaliforni opracowały system "pay-to-stay upgrades", które czynią je wyróżniającymi od pozostałych stanowych czy federalnych więzień, gdzie zarówno wystrój jak i towarzystwo nie są najodpowiedniejsze. Wiele z tych więzień funkcjonuje jak nocne kluby świata korekcyjnego - żartują strażnicy. Nawet jak sąd zaakceptuje umieszczenie w jednym z takich przybytków, wcale nie jest pewne czy administracja więzienia uzna takiego gościa z odpowiedniego dla towarzystwa jakie oferuje. - Naszym głównym typem klienta jest mężczyzna około 30 skazany na miesiąc za jazdę pod wpływem środków odurzających, są też pobyty jednodniowe, niekiedy roczne. Był nawet jeden przypadek, który chciał spędzić u nas cztery lata - podsumowuje Christine Parker. - Mam świadomość, ze jest to postrzegane jak Hilton - mówi dwudziestoletnia Nicole odsiadująca trzytygodniowy wyrok z jazdę po pijanemu, a która zarezerwowała sobie celę w jednym z więzień okręgu Orange za jedyne 82 dolary dziennie. Jeden z współwięźniów, Pan Brocket szukał za pomocą internetu więzienia o najlepszych warunkach - opowiada reporter "The New York Timesa". - Możliwość płacenia za lepsze warunki odbywania kary istnieją we wszystkich stanach, lecz nie słyszałem aby poza Kalifornią gdzieś je stosowano - mówi rzecznik jednego z więzień. Pensjonariusze tych specjalnych cel, nazywani przez strażników "klientami" za opłatą od 70 do 150 dolarów za dzień (z góry za cały czas pobytu) mogą zabrać ze sobą do cel co tylko zechcą (oczywiście w ramach legalności); min.komputery, telefony. Większość z nich spędza dzień na swoim normalnym życiu , chodzą do pracy, załatwiają swoje sprawy jak gdyby nie byli skazani - w więzieniu pojawiają się jedynie na noc (oczywiście wszytko zależy od wyroku). Powrotowi na noc towarzyszy obowiązkowe przeszukanie - co przypomina, że jednak nie jest to hotel. Choć jak argumentują władze więzienia ma to głównie na celu powstrzymania przemytu dla "bezpłatnych" kolegów. Przebywając w więzieniu "klienci" mają zapewniony brak jakiegokolwiek kontaktu z normalnymi bezpłatnymi pensjonariuszami, chyba że oczywiście sami go szukają. Stąd też płacący za pobyt mają kontakt głównie z ludźmi podobnymi do siebie, unikając w ten sposób wszelkich nieprzyjemności związanych z więziennym życiem. - Mając od 10 do 30 płatnych cel nie musimy starać się o marketing, zazwyczaj są pełne, lecz nie zawsze tak było - mówi Christine Parker rzecznik CSI, firmy posiadającej sieć prywatnych więzień. Program płatnych więzień w Kalifornii istnieją od lat, jednakże dopiero ostatnio stal się popularny. Przyczynkiem do popularności stało się osadzenie w nim jednego z szeryfów okręgu Orange, skazanego za nieupoważnione użycie helikoptera, kótremu pozwolono na korzystanie z większości uroków życia na wolności, łącznie z trzema domowymi posiłkami - oczywiście poza wyborem miejsca noclegu. - Mimo wszytko i tak ma się świadomość gdzie się przebywa - podsumowuje jedna z pensjonariuszek.