W Museum of London powstała wystawa pod hasłem "London Creatives: Polish Roots", która czynna była do końca października. Pojawiło się na niej 30 czarno-białych fotografii autorstwa Grzegorza Lepiarza, przedstawiających wybraną jedynie grupę tych londyńczyków, którzy szczycą się polskimi korzeniami. - Pomysł na stworzenie tej wystawy pojawił się 2 lata temu, kiedy chciałam przygotować swoistą polską mapę kulturalną tego miasta. Tym bardziej, że co jakiś czas okazywało się, że kolejna osoba, z którą współpracujemy ma polskie pochodzenie - mówi wicedyrektor Instytutu Kultury Polskiej w Londynie (IKP), Anna Tryc-Bromley. - O moim pomyśle usłyszał Grzegorz Lepiarz i zaproponował swoją pomoc, a mianowicie, zrobienie zdjęć. I tak zaczęły się przygotowania. Nie było problemów ze znalezieniem miejsca wystawy, ponieważ dyrektor Museum of London, Jack Lohman, także ma polskie pochodzenie - dodaje. Na ekspozycję składają się nie tylko fotografie, ale także 20-minutowa prezentacja video i wywiady, których można posłuchać przy każdym zdjęciu. Dla zwiedzających będą one z pewnością źródłem wielu cennych opowieści bohaterów wystawy na temat ich przeżyć, pracy w Londynie, wspomnień związanych z Polską i losów ich rodzin. 30 pierwszych wybrańców Wystawa obejmuje tylko 30 fotografii, ponieważ czas, finanse i miejsce nie pozwoliły na więcej. Ale jej pomysłodawczyni ma nadzieję, że ekspozycja będzie się rozwijać i w przyszłym roku uda się pokazać kolejną grupę osób. - Części osób nie udało nam się uchwycić w danym momencie, bo praktycznie wszyscy są gdzieś w rozjazdach. Ja sama ten projekt traktuję jako coś, co z czasem będzie się rozwijało. Mamy plany wydania książki, w której znaleźliby się już wszyscy londyńczycy polskiego pochodzenia. Obecnie skupiamy się wyłącznie na kulturze, a przecież tak ważnych postaci można z powodzeniem szukać wszędzie. Gdybyśmy chcieli teraz zorganizować wielką, przekrojową wystawę, to nie starczyłoby całego Museum of London - mówi Anna Tryc-Bromley. Tymczasem, wśród przedstawicieli różnych dziedzin sztuki (muzyka, literatura, teatr, film, media, moda czy design), których można było poznać, znaleźli się m.in.: Michael Nyman: kompozytor, choćby muzyki do nagrodzonego Oscarem "Pianina", Adam Ficek: perkusista grupy Babyshambles, księżna Renata Sapieha: dziś wpierająca młodych artystów w Wielkiej Brytanii, czy też Hugo Luczyc-Wyhowski: reżyser, współpracujący z czołówką brytyjskich filmowców takich, jak choćby Guy Ritchie. - To jest fantastyczny projekt, który pokazał, że wszyscy bohaterowie naszej wystawy zaufali nam wszystkim i chcą pokazać swoje związki z Polską. I chyba to w tym wszystkim jest najcenniejsze. Myślę, że ich osiągnięcia i historie życia powinny być dla wielu źródłem inspiracji - dodaje pomysłodawczyni ekspozycji. Chwalić się sobą wszędzie... bo jest czym Jak podkreśla dyrektor IKP w Londynie, najwyższy czas, żeby wszyscy - i Brytyjczycy, i Polacy - poznali tych, którzy nad Wisłą mają swoje korzenie, a tu pracują i tu działają na rzecz kultury, z której dobrodziejstw wszyscy korzystamy. - Uważam, że wystawa powinna jeździć po całym kraju. Chcemy zobaczyć, jaka będzie na nią reakcja. Już myśleliśmy o jej pewnych mutacjach. Być może stworzymy coś podobnego także w innych regionach Wielkiej Brytanii, a nie tylko w Londynie - mówi Roland Chojnacki. - W całym kraju mieszkają Brytyjczycy polskiego pochodzenia i warto o nich mówić. Zresztą, tak jak już było powiedziane, my ograniczyliśmy się tyko do kultury, a przecież naszych rodaków i tych, którzy z Polską są związani jest wielu i mają swój wkład w innych dziedzinach życia - dodaje. Na razie IKP postanowił uhonorować londyńczyków. Pomogła w tym także specjalistyczna firma, która przygotowała obszerną listę nazwisk i "zasług", aby łatwiej było z wieloma nawiązywać kontakt. Nie bez znaczenia jest jednak miejsce, w którym wystawa została zorganizowana. Museum of London przyciąga bardzo wielu młodych ludzi. Tu swoją rolę ma do odegrania sfera edukacyjna ekspozycji. - Chodzi też o to, żeby nastolatkowie kojarzyli nie tylko Adama Ficka z Babyshambles, ale też, żeby zwrócili uwagę na tych, o których pewnie nigdy nie słyszeli. Po to mają słuchawki, żeby poznać ich historie i po to mają projekcję video, żeby i w tej formie przybliżyć sobie zasługi tych, którym nie są obce biało-czerwone barwy - zaznacza Anna Tryc-Bromley. Ta wystawa musiała powstać Fotograf Grzegorz Lepiarz podkreśla także, że projekt IKP, w ramach którego powstała ekspozycja, jest w dalszym ciągu otwarty i w miarę możliwości będzie rozbudowywany. - Na razie chcieliśmy pokazać swoistą różnorodność. Pokazujemy różne dziedziny kultury, różne osiągnięcia, jak również przedziały wiekowe - mówi. Podkreśla też, że w czasie przygotowań, a w szczególności podczas wywiadów, przeprowadzanych w ramach ekspozycji, wyraźnie dało się wyczuć, że tego typu przedsięwzięcie było niezwykle potrzebne. - Dało się wyczuć, że tą wystawą choć trochę uda się obalić ciągle jeszcze obecne stereotypy. Wielu ludzi też nie zna pochodzenia swoich własnych kolegów po fachu. Niektórzy byli zdziwieni, kiedy widzieli na liście bohaterów wystawy nazwisko kogoś, kogo znają. My sami chcemy pokazać siłę polskości w Londynie i mam nadzieję, że się to udało - dodaje. Zdjęcia do wystawy powstawały w studio i we własnym otoczeniu każdego z bohaterów. Głównym elementem, który łączy wszystkie fotografie jest prawdziwość i naturalność każdej z postaci, co nie zawsze daje się wychwycić, przeglądając prasę czy oficjalne publikacje. Grzegorz Lepiarz starał się ukazać każdą osobę bez jej "publicznej" maski i uważa, że mu się to udało. - Chodziło o najdrobnieszy gest, jakąś zmianę w spojrzeniu. Czasami taka prywatna więź, wręcz intymność między osobą fotografowaną, a fotografem pojawia się dosłownie na chwilkę. I ja tę chwilę chciałem uchwycić - zaznacza. Roland Chojnacki podkreśla także inną rolę ekspozycji, jaką - jego zdaniem - ma być poprawienie samopoczucia samych Polaków, którzy dziś zamieszkują brytyjską stolicę. - Ten projekt ma im uświadomić to, że są pełnoprawnymi londyńczykami. Myślę, że ego całej młodej emigracji zostanie mocno podbudowne. Przecież brytyjska Polonia to cała Polska w pigułce. Tutaj są wszyscy, nie ma jednej grupy zawodowej i warto to podkreślać. Wystawa fotografii "London Creatives: Polish Roots", która powstała przy pomocy Instytutu Adama Mickiewicza w Warszawie, czynna była w Museum of London do końca października. Filip Cuprych