- W czasie wtorkowego posiedzenia rządu omawialiśmy narodowy program przygotowania do członkostwa w Unii Europejskiej. Każdy musiał przytaskać na posiedzenie grubą cegłę, która ważyła kilka kilogramów, a nie był to jedyny omawiany dokument - przyznaje minister transportu Jerzy Widzyk. Jego zdaniem pomysł informatyzacji ministrów jest bardzo dobry. Jednak można mieć do niego pewne zastrzeżenia. - Z wykształcenia jestem elektronikiem automatykiem i wiem, że wielu ludzi, szczególnie tych młodych, może uzależnić się od komputerów i Internetu. Natomiast naukowcy czasem zaczynają tak wierzyć modelom i symulacjom, że nie widzą, iż nie przystają one w ogóle do rzeczywistości - uważa Widzyk. - Jestem przywiązany do pióra, kartki papieru i ładnego charakteru pisma. Sądzę więc, że jeszcze trochę czasu minie nim wzorem niemieckich ministrów z rządu Saary przyjdziemy na posiedzenie rządu tylko z laptopami - dodaje. Również rzecznik premiera jest sceptycznie nastawiony do tego pomysłu. - W sumie wszystko jest możliwe, ale mógłby pojawić się problem związany z tym, że pewne dokumenty są dostarczane dopiero na Radę Ministrów, więc trudno byłoby je w ostatniej chwili przesłać mailem do członków gabinetu. Część z nich mogłaby po drodze nie odebrać maila i byłby problem z organizacją pracy podczas obrad rządu - uważa Krzysztof Luft. Jego zdaniem, pomysł przynoszenia dokumentów w laptopach ma zarówno zalety, jak i wady. - W ten sposób można byłoby zaoszczędzić na kosztach związanych z drukiem i zakupem papieru, ale za to podniosłyby się wydatki na dział informatyki i zakup sprzętu - twierdzi Luft. Posłowie jednak wolą otrzymywać druki w tradycyjnej formie, mimo że wszystkie dokumenty mogą również dostać w postaci pliku komputerowego. - Problem polega na tym, że większość posłów nie umie obsługiwać komputerów, ewentualnie potrafią np. użyć tylko edytora tekstu - uważa wicemarszałek Sejmu Marek Borowski. - Ponieważ coraz więcej mówi się o wprowadzaniu e-gospodarki, to może powinniśmy także pomyśleć o e-polityce. Przed wyborami oprócz obowiązku lustracji dla kandydatów na posłów powinno się wprowadzić egzamin z posługiwania się sprzętem komputerowym. Wtedy można byłoby wszystkich parlamentarzystów wyposażyć w laptopy i zmodernizować działalność Sejmu. To jest zadanie na przyszłość - dodaje. Są parlamentarzyści, którym informatyzacja sprawiłaby pewne trudności. - Mam trochę problemów z techniką, na pewno nie jestem mistrzem w obsłudze komputera - przyznaje wicemarszałek Senatu Donald Tusk. Lider Platformy Obywatelskiej zapowiada jednak, że zamierza korzystać z dobrodziejstw współczesnej techniki i prawdopodobnie będzie mógł to robić już wkrótce.