Bez odpowiedzi pozostaje na razie pytanie, czy po wejściu do UE Polska nie stanie się płatnikiem netto, czyli czy nie będziemy więcej dokładać do kasy w Brukseli, niż z niej korzystać. Tymczasem pojawił się kolejny problem z unijnymi funduszami. Fundusze mogą zostać przycięte, bo UE będzie większa, a unijne pieniądze trzeba będzie podzielić między 27 krajów (z Bułgarią i Rumunią). Unijni komisarze planują więc podwyższenie składki. Pierwsze konkretne liczby mają być podane w grudniu. Przycięte mają też być wydatki na fundusze strukturalne, spójności i zmieniona polityka rolna. - Taka rewizja byłaby dla nas niekorzystna, bo jesteśmy potencjalnymi biorcami - przypominał Jacek Saryusz-Wolski, rektor Kolegium Europejskiego. To właśnie z tych pieniędzy miały zostać wybudowane w Polsce autostrady, oczyszczalnie ścieków czy inne projekty zbliżające nas do Europy. Szef dyplomacji nieco bagatelizuje te zagrożenia. - Do szczegółowych decyzji jakie środki na co przeznaczyć i ewentualnie, jakim kosztem, jeszcze daleka droga - twierdzi Włodzimierz Cimoszewicz. Minister Danuta Huebner też uspokaja: będziemy o wszystkim decydować i nic nas nie pominie. - Możliwości, że zapadną jakieś decyzje, w których my nie będziemy uczestniczyć, nie ma - twierdzi. Decydować będziemy w roku przyszłym i w 2005. Będziemy też mogli postawić weto, problem w tym, że na placu boju pozostaniemy sami. Takie weto mogą postawić wszyscy, i Niemcy - główny płatnik, i Hiszpania - główny konkurent w walce o fundusze strukturalne.