Dwie trzecie uprawnionych rolników złożyło wnioski o unijne dopłaty. Najgorzej jest na Śląsku i w Małopolsce, czyli w regionach gdzie gospodarstwa są najbardziej rozdrobnione. Tam tylko połowa rolników złożyła wnioski. Najlepiej sytuacja wygląda w Wielkopolsce i na Podlasiu. Z danych wynika, że jeśli dziś lub jutro na wsi nie będzie mobilizacji, to aż milion właścicieli gospodarstw nie dostanie dopłat. Z tego pół miliona to rolnicy, którzy mają tak małe pola i gospodarstwa, że im dopłaty w ogóle się nie należą. Jednak pozostałe pół miliona to pełnoprawni właściciele gospodarstw, normalni producenci rolni, którzy najwyraźniej nie ufają rządowi i Brukseli i w dopłaty nie wierzą. Pierwotnie termin przyjmowania wniosków od rolników o unijne dopłaty upływał 15 czerwca, a ostateczny 10 lipca. Wtedy jednak każdy dzień zwłoki oznaczał jeden procent mniej pieniędzy. Dzisiaj Komisja Europejska zgodziła się na przedłużenie terminu o 2 tygodnie. Rolnik może dostać od 200 do ponad 700 złotych dopłaty za każdy hektar.