Przedsiębiorcy z gęsto zaludnionych dzielnic łacińskich od Kalifornii po New Jersey oferują hiszpańskojęzycznym imigrantom usługi wideokonferencyjne, dając krewnym z różnych krajów możliwość "zobaczenia się". Koszt półgodzinnego "widzenia" to 40 dolarów. "Amigo Latino" to jedna z takich firm. Jej założyciel, Gabriel Biguria, sam będący imigrantem z Gwatemali, zauważył wśród społeczności podobnych mu osób potrzebę utrzymywania kontaktu z krewnymi, którzy pozostali w domach i postanowił ją wykorzystać. - Możemy wysyłać pieniądze i, na szczęście, koszt tego cały czas maleje, możemy zadzwonić do domu, i koszt tego również nieustannie maleje, ale są tysiące rodzin, które nie mogą już wrócić, a chcą zobaczyć swoich bliskich - tłumaczy Biguria. Obecnie sieć biur "Amigo Latino" położonych w sąsiedztwie konsulatów i agencji przewozowych w łacińskich dzielnicach Stanów Zjednoczonych oraz nieustannie rozszerzającą się sieć biur w Meksyku, Ameryce Centralnej i Południowej umożliwiają firmie dotarcie do maksymalnej liczby potencjalnych klientów. Firma planuje również rozszerzyć działalność na inne grupy etniczne zamieszkujące Los Angeles i zarejestrowała kolejne nazwy "Amigo Asia", "Amigo Europa" i "Amigo Africa". Firma Bigurii to awangarda w wykorzystaniu wideokonferencji poza salami konferencyjnymi, jednak inni już szukają kolejnych zastosowań dla nowej technologii. Możliwe projekty przewidują m.in. utrzymywanie rodzin w kontakcie z dziećmi wyjeżdżającymi na studia zagranicę lub z krewnymi pozostającymi w domach opieki, a nawet umożliwienie pierwszego kontaktu parom chcącym adoptować dzieci z zagranicy.