Degradacja po aferze W zeszłym sezonie gdynianie występowali w najwyższej klasie rozgrywkowej i radzili sobie w niej całkiem przyzwoicie. Na zakończenie rozgrywek zajęli 10. miejsce, ale to nie uchroniło ich od degradacji. Wszystko przez aferę korupcyjną, w którą zamieszany był klub z Pomorza. Po kilkumiesięcznym pobycie w areszcie były prezes klubu - Jacek M. przyznał się do kupowania meczów Arki. Wtedy też wiadomo było, że kara nie ominie klubu. Po długim śledztwie Wydział Dyscypliny PZPN wydał wyrok. Arka została zdegradowana do II ligi a na starcie otrzymała -5 punktów. Arka jak Juventus Wydawało by się, że degradacja Arki będzie oznaczać upadek tego klubu, że odejdą najbardziej wartościowi zawodnicy i trener Wojciech Stawowy. Jeden z najlepszych trenerów młodego pokolenia kuszony był bowiem przez Wisłę Kraków i Legię Warszawa, jednak po rozmowie z właścicielem klubu, Ryszardem Krauze zdecydował się pozostać w Gdyni i wprowadzić ponownie Arkę do ekstraklasy. Razem ze Stawowym pozostali najważniejsi piłkarze, a także poczyniono bardzo efektowne transfery. Wystarczy wspomnieć, że do drugoligowego klubu przybyły takie nazwiska jak Marcin Chmiest, który poprzednią rundę spędził w Sportingu Braga. Z Cracovii Stawowy sprowadził Marka Bastera, z Korony Kielce Marka Szyndrowskiego, a z Łęcznej przyszedł Michał Łabędzki. Jeżeli dodamy do tego innych zawodników, którzy zdecydowali się pozostać w Gdyni, to możemy być pewni, że nawet -5 punktów na starcie nie powinno przeszkodzić Arce do powrotu do ekstraklasy. Sytuację Arki można porównać do Juventusu Turyn z zeszłego sezonu Serie A. "Starą Damę" także zdegradowano za korupcję, ale w klubie pozostało wielu znakomitych piłkarzy, aby walczyć o powrót do elity, co też się udało. Z Arką zapewne będzie podobnie. W środę Arka rozegrała sparing z drużyną rezerw, który wygrała 5:0 (bramki: 2 Karwan, Niciński, Bazler, Łabędzki). Wojciech Stawowy wystawił następujący skład: Bledzewski (Witkowski) - Kalousek (Baster), Weinar (Szyndrowski), Sobieraj (Ulanowski), Sokołowski (Kowalski) - Ława, Moskalewicz, Mazurkiewicz (Łabędzki) - Bazler, Wachowicz (Niciński), Karwan (Wróblewski). Zabrakło Marcina Chmiesta, który narzeka na drobny uraz, ale w sobotę będzie gotowy do gry. Zieloni skazani na pożarcie? Nie ma co ukrywać, że Arka jest zdecydowanym faworytem spotkania z Zielonymi. Można zaryzykować stwierdzenie, że Warta jedzie na Olimpijską po najniższy wymiar kary i chyba tylko niepoprawni optymiści wierzą w to, że podopieczni Ryszarda Łukasika wrócą do stolicy Wielkopolski z jakąkolwiek zdobyczą punktową. Cuda jednak się zdarzają, o czym można było się przekonać dwa tygodnie temu podczas meczu pierwszej rundy eliminacyjnej pucharu UEFA. Skazywana na porażkę drużyna z Andory FC Santa Coloma, sensacyjnie pokonała niedawnego uczestnika Ligi Mistrzów, izraelski Maccabi Tel Awiw. Tak więc skoro mogą wygrać kelnerzy to dlaczego nie Warta? Początek meczu Arka Gdynia - Warta Poznań w sobotę o godz. 19.29. Bartosz Staszak Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl