- Problem polegał na tym, że po wyjściu z Układu Warszawskiego musieliśmy gdzieś być - Polska nie może być nigdzie. A innej formacji nie było, a więc wchodzimy do NATO po pokój. Nie po to by z kimkolwiek walczyć, ale powiększamy struktury NATO-wskie, żeby na świecie nie było materiału na jakąś konfrontację - powiedział Lech Wałęsa. B. prezydent dodał, że nie jest w stanie ocenić, czy Polska dobrze wykorzystała dotychczasowe członkostwo w NATO. - Nie wiem, bo ja przesądziłem tylko o kierunku, a potem już nie brałem udziału w dalszym ciągu - zaznaczył. W 1992 r. podczas wizyty w Niemczech prezydent Wałęsa zaproponował utworzenie międzynarodowej organizacji obronnej państw Europy Środkowej pod nazwą NATO-bis. - Wtedy oni w ogóle nie mieli ochoty na poszerzanie NATO - bali się, nie wiedzieli co na to Rosja itd. Ja chciałem w ten sposób przesądzić o generalnym kierunku NATO: NATO-bis, czyli poczekalnia. Oni później też wymyślali jakieś formy przejściowe jak np. Partnerstwo dla Pokoju - wyjaśnił Wałęsa. Pytany o przyszłość NATO Wałęsa uznał, że Sojusz powinien się poszerzać w sytuacji, jeśli będzie istniało rzeczywiste zagrożenie dla pokoju na świecie. - Jeśli jest, to należy doprowadzić do przewagi 10:1 w stosunku do pozostałych sił. I wtedy powiedzieć im: kochani jest 10:1, proponujemy rozbrojenie proporcjonalne np. o 10 procent. I oni wtedy będą bez niczego, a w NATO pozostanie 90 proc. potencjału - prognozuje Wałęsa. Zdaniem b. prezydenta, w takiej sytuacji NATO mogłoby wówczas odejść od celów czysto militarnych i zająć się np. "walką z chemią, z wypadkami różnego typu". - A więc te siły zorganizowane będą zawsze potrzebne, a generałowie, którzy lubią strzelać będą strzelać do chmurek i będzie deszcz padał. I dla nich też będzie zajęcie - podsumował Wałęsa. Polska została członkiem NATO 12 marca 1999 r. Wraz z Czechami i Węgrami, była pierwszym krajem z b. bloku sowieckiego, który został przyjęty do Paktu Północnoatlantyckiego.