Były prezydent zapewnia , iż każdy z gości będzie miał po imprezie zapewniony transport do domu, jednocześnie zaznacza, mimo iż on sam nie może już pić, aczkolwiek na imieninach niczego z tego powodu gościom nie zabraknie. - Alkohol oczywiście będzie i każdy będzie pił do woli. Po imprezie zapewniam każdemu gościowi transport - mówi Lech Wałęsa. - Ja jestem abstynentem właściwie. Zdrowie mam takie, że nie mogę pić. Bolało i to po każdych imieninach! To było ostrzeżenie, no więc postanowiłem, że nigdy więcej. Niech się wszystkie gorzelnie spalą! - dodaje. Były prezydent zaznacza też, iż wcale nie interesuje się organizacją imprezy. - Imprezę szykuje moja żona i Kokoszka (Ryszard Kokoszka, przyjaciel domu Wałęsów, właściciel gdańskiej restauracji Cristal). Ja w ogóle się tym nie zajmuję. Ani gości nie zapraszam, ani kuchni nie doglądam. Będę gościem na swoich imieninach. Właściwie, jako człowiek któremu niczego nie brakuje nie przywiązuje też wagi do otrzymywanych prezentów, dla których pomimo to może znajduje zawsze zastosowanie, zawsze wśród prezentów znajdą się przedmioty, które prezydent przesyła na Jasną Górę. - Właściwie nie ma czegoś takiego. Jestem szczęśliwym człowiekiem. Mam już wszystko, co na tej ziemi można mieć. Nigdy do prezentów nie przywiązywałem uwagi - mówi Lech Wałęsa. - Ciekawsze rzeczy i te, które się do tego nadają, zbieram i przekazuję na Jasną Górę. Jest to z reguły złoto i inne drogie drobiazgi - dodaje.