"Wszyscy umieramy, ale nikt nie jest martwy..." - pod takim hasłem (tybetańskie powiedzenie), prowadzi swojego bloga hrabiatom. Na blogu kilka razy pojawia się notka dotycząca Darfuru, prowincji w Sudanie, gdzie dochodzi obecnie do ludobójstwa. Zmotywowany poczuciem obowiązku wobec tej sytuacji, autor apeluje do nas o złożenie podpisu pod listem do premiera i prezydenta RP w sprawie sytuacji w Darfurze. Bardzo spodobała mi się myśl autora, którą pozwolę sobie zacytować: "[...] poczuwam się do obowiązku poinformowania o tym fakcie na tym blogu. Zwłaszcza dlatego, że jestem Polakiem, a przecież wcale nie tak dawno dokonywano ludobójstwa na terenie naszego kraju, gdzie to właśnie my czekaliśmy na pomoc ze świata." Tak umotywowany apel zmusza nas do myślenia... Do uświadomienia sobie, iż nie jesteśmy na tym świecie sami, i jeszcze nie tak dawno liczyliśmy na pomoc z poza granic naszego kraju. Nie chodzi tu tylko o "spłacenie" długów "wobec świata", a o zwykłą ludzką solidarność, którą powinniśmy się kierować. Jeżeli istnieje taka szansa, i Polska posiada możliwości ku temu, aby pomóc ludziom tam mieszkającym, to każdy z nas choćby przez podpisanie się pod tym ww. listem powinien zadziałać... Na myśl w tym momencie przyszła mi tutaj sprawa wysyłania polskich żołnierzy w różne rejony świata na misje stabilizacyjne - czy środków lokowanych w militaria, nie można by spożytkować w inny sposób? Zapraszam wszystkich na bloga hrabiatom, znajdziecie tam szczegóły odnośnie Darfuru. Olus