To bowiem, co ma nas interesować rzekomo najbardziej, sprowadza się coraz częściej do tego, jak danego dnia poseł Palikot obraził prezydenta, prezydent byłego prezydenta, a były prezydent swojego następcę i tak w koło Macieju. Tylko niewiele mniej istotne okazuje się, co nowego pojawiło się lub wręcz zmartwychwstało w sprawie żarliwych starań dwóch historyków, żeby skompromitować Lecha Wałęsę i co na to jego nowi-starzy obrońcy. Oraz jak tym razem w swoich kontrstaraniach uchronią byłego prezydenta nie tylko przed wrogą agresją, ale także - ryczałtem - przed niewygodnymi, choć marginalnymi, faktami z jego biografii. Gdy to wszystko odczekamy, możemy dowiedzieć się czegoś ciekawego o Polsce i o świecie. Na przykład, że choć kryzysu w Polsce nie ma - zapewnia rząd - to jednak pakiet antykryzysowy zostanie wprowadzony. I choć ma chronić Polaków przed możliwymi skutkami spadku koniunktury, to ochroni głównie banki. A w ogóle to choć premier nie mówi o negatywnych dla Polski konsekwencjach kryzysu, to jednak mówi, ale na zamkniętych spotkaniach. Bo choć spotkania są zamknięte, to jednak można się dowiedzieć, co było na nich mówione. Można też dowiedzieć się, że Rzecznik Praw Obywatelskich postanowił wręczyć nagrodę im. Pawła Włodkowica (którą sam ustanowił w 2006 roku) 4 grudnia, z okazji 60. rocznicy uchwalenia "Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka" sędziemu Sądu Najwyższego USA Antoninowi Scalii. Doprawdy oryginalny to pomysł, bowiem o sędzim można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że bliskie są mu idee praw człowieka. Scalia wsławił się między innymi tym, że poparł stosowane wobec więźniów w Guantanamo tortury. Wyznał swego czasu, że uważa, "iż zakazywanie śledczym tak nieszkodliwych metod jak policzkowanie przesłuchiwanego jest absurdem". Sprzeciwia się także ograniczeniu prawa do posiadania broni w USA. Jest zwolennikiem restrykcyjnego prawa antyaborcyjnego i penalizacji homoseksualizmu. Odrzucenie w stanie Texas tego ostatniego uznał za zwycięstwo "lobby homoseksualnego zmierzającego do zlikwidowania tradycyjnego moralnego potępienia dla aktów homoseksualnych". Kochanowski uzasadnia swoją decyzję tym, że "Włodkowic" to nagroda dla tych, którzy potrafią "występować w obronie podstawowych wartości i prawd, nawet wbrew zdaniu i poglądom większości". Trudno stosowanie tortur zaliczyć do podstawowych wartości, a jeśli idea nagrody polegać ma na wyrażaniu możliwie najbardziej sprzecznych ze zdaniem większości poglądów, to mam wątpliwości, czy sędzia Scalia rzeczywiście na nią zasłużył najbardziej. A co z kłamcami oświęcimskimi? Co z kreacjonistami (tu może być pudło, bo nie znam całości poglądów sędziego Scalii)? I dlaczego szukać trzeba było aż za wielką wodą? To naszemu Zygmuntowi Wrzodakowi już się nie należy? A Stanisław Michalkiewicz - którego nawet ze strony Radia Publicznego Krzysztofa Czabańskiego spotkały szykany i został zdjęty z anteny - jest jakiś gorszy? Widać wyraźnie, że Janusz Kochanowski popełnił błąd. Sławomir Sierakowski