Wystarczy sfotografować winowajcę telefonem komórkowym lub zanotować numer rejestracyjny pojazdu i zawiadomić władze lokalne. Jeśli wynikiem tej obywatelskiej troski będzie skazanie winowajcy, to osoba będąca źródłem informacji może upomnieć się o pieniężną nagrodę. Rozwiązanie to wprowadziły w ubiegłym tygodniu jako pierwsze władze gminy Waltham Forest (północno-wschodni Londyn). Uzasadniono je społeczną potrzebą rozprawienia się ze sprawcami wykroczeń przeciw środowisku. Za ich przykładem mogą pójść inne regiony na terenie całego kraju. Na nagrodę w wysokości 100 funtów można liczyć już w razie wystosowania przez władze samorządowe pozwów wobec osoby oskarżonej o wykroczenia. Kolejne 150 funtów przysługuje po skazaniu winowajcy, a pozostałe - nawet 500 funtów - w razie zasądzenia kary w maksymalnym wymiarze. - Nie jest to przyzwolenie na to, by jedni węszyli w sprawach drugich, ale wyraźny sygnał, iż ludzie chcą, by ich ulice były czyste i by nie było na nich niepożądanych gości pozostawiających śmiecie - tłumaczy laburzystowski radny Waltham Forest, Afzal Akram. Organizacja broniąca interesów podatnika (TaxPayers' Alliance) uważa, iż inicjatywa jest stratą publicznych pieniędzy, a ludzie mają dość tego, iż władze lokalne inwigilują ich na każdym kroku. Tymczasem władze od pewnego czasu rozciągają zakres inwigilacji nad gospodarstwami domowymi, stosując przy tym metody policyjne. Za podstawę prawną służy im ustawa z 2000 roku (tzw. RIPA) uchwalona z myślą o ściganiu ciężkich przestępstw, której zastosowanie rozszerzono w 2003 roku. Niektóre gminy angażują niepełnoletnich lub dorosłych wolontariuszy, by zawiadamiały je o wykroczeniach przeciw środowisku jak np. pozostawieniu śmieci na chodniku, wandalizmie, porzuconych pojazdach itd.