Lek został zaaprobowany w poniedziałek przez europejską agencję ds. leków jako dostępny na receptę środek przeciwdziałający rozwojowi odmiany raka atakującego szpik kostny (tzw. szpiczaka mnogiego), choroby obecnie nieuleczalnej. Wyłącznym posiadaczem licencji na sprzedaż Talimidu na europejskim rynku jest amerykańska firma farmakologiczna Celgene, która zobowiązała się do przestrzegania ścisłych wytycznych. Założyciel i przewodniczący brytyjskiej grupy Thalidomide UK Freddie Astbury, który zajmuje się rzecznictwem interesów poszkodowanych przez talidomid, powiedział wtorkowemu "Timesowi", że zastosowanie leku do walki z trądem w Brazylii spowodowało, że w ostatnich 20 latach urodziło się tam kilkaset zdeformowanych dzieci. Takich przypadków nie było w Europie od blisko 50 lat, ale - według Astbury'ego - łatwiejszy dostęp do leku jest powodem do obaw. Zauważa on, iż niektóre szpitale zamawiają lek bezpośrednio z Brazylii, gdzie jest tańszy i gdzie nie obowiązują unijne standardy. - Nigdy nie będziemy wiedzieć, jakie skutki będzie miało wprowadzenie Talimidu, dopóki nie zostanie zaaplikowany większej liczbie pacjentów. Nigdy bym nie powiedział, że w Europie nie urodzi się już ani jeden talidomer (dziecko z wrodzonymi wadami wywołanymi przez przyjmowanie przez matkę talidomidu na wczesnym etapie ciąży - przyp. red.), ale wytyczne europejskiej agencji ds. leków są najlepsze z możliwych - podkreśla. Zanim wykryto mutagenne działanie Talidomidu, jego ofiarami zostało ok. 15 tys. ludzkich płodów, z czego 12 tys. zostało donoszonych i urodziło się z wadami genetycznymi. Ok. 8 tys. przeżyło pierwszy rok życia, niemal wszystkie mają zdeformowane ciała (brak kończyn, nienaturalne proporcje). Ich dzieci dziedziczą po nich wady budowy ciała, na skutek przejęcia po rodzicach uszkodzonego DNA.