Polak miał być członkiem gangu, którego działalność, według prokuratora Jonathana Kirka, polegała na ściąganiu pracowników z Polski i innych nowych państw unijnych i zmuszaniu ich do niewolniczej pracy oraz praniu pieniędzy za pośrednictwem kilku firm. Akt oskarżenia zarzuca G., mieszkającemu w Coventry, "ukrywanie owoców przestępstwa", co najprawdopodobniej odnosi się do przechowywania pieniędzy. Gang rozbito rok temu w wyniku akcji policyjnej na dużą skalę. Przed sądem stanie łącznie 14 osób, w tym m.in. 25-letnia Polka i dwóch Polaków w wieku 30 i 32 lat. Ich proces przed sądem pokoju w Wellingborough zapowiedziano na 15 i 22 grudnia. Obok trojga Polaków sądzeni będą także m.in. Portugalczyk i czterech Hindusów. Narodowości pozostałych osób nie ujawniono. Oskarżeni mieszkali w Coventry, Wolverhampton, Kettering i Spalding. W ramach akcji policyjnej, która doprowadziła do wykrycia gangu i zatrzymania podejrzanych, policja przesłuchała 60 osób z Polski, Czech, Węgier, Słowacji i Rumunii w wieku 15-67 lat. Ludzie ci pracowali przy zbiorach porów w hrabstwie Lincolnshire w środkowo-wschodniej Anglii. Policja przeszukała 21 domów w okolicach Kettering i uznała, że kwatery, w których mieszkali pracownicy, były nadmiernie zagęszczone i nie spełniały wymogów bhp. Mimo prymitywnych warunków mieszkalnych zatrudnieni byli obciążani wysokimi kosztami czynszu. Płacili też za dowiezienie do pracy. Pracowali bez odzieży ochronnej po 16 godzin na dobę przez sześć dni w tygodniu, otrzymując wynagrodzenie poniżej ustawowego minimum. Jak podawały wcześniej media, chętnych do pracy werbowano przez ogłoszenia i agencje zatrudnienia. Gang opłacał chętnym do pracy przyjazd do Anglii, traktując koszty z tego tytułu jako oprocentowaną pożyczkę, którą zwerbowany do pracy musiał odpracować. Na miejscu pracownikom odbierano paszporty. Wobec opornych stosowano przemoc.