Prace utrudnia struktura wiktoriańskiego budynku, która grozi zawaleniem stropu. Policja informuje o "powolnych i metodycznych pracach". Oprócz piwnicy przebadanych ma być sześć innych miejsc na terenie dawnego poprawczaka. Od czasu, gdy w sobotę policyjny pies na terenie byłego domu poprawczego (obecnie schroniska dla młodzieży) znalazł szczątki dziecka, sprawa domniemanych przestępstw wobec dzieci zatacza coraz szersze kręgi. Policja prowadziła już oględziny tego terenu w ramach dochodzenia w sprawie okrucieństw wobec dzieci na Jersey wszczętego w listopadzie ubiegłego roku. We wtorek zgłosiło się 10 nowych świadków. Ogółem policja przesłuchuje 150 osób, które twierdzą, że były ofiarami brutalnego fizycznego i psychicznego znęcania się, a także molestowania seksualnego w okresie minionych 40 lat. Niektórzy mieszkają w W. Brytanii, Niemczech lub Australii. Policja stara się też ustalić, dlaczego władze wyspy nie reagowały na skargi na złe traktowanie dzieci w ośrodku, który miał przysposabiać do życia społecznego. W poprawczaku działającym do 1986 r. przebywały dzieci z rozbitych rodzin, marginesu społecznego lub borykające się z zaburzeniami emocjonalnymi. Początkowo przebywały tam również dziewczęta, w późniejszych latach tylko chłopcy. O karygodnych praktykach wobec wychowanków internatu Haut de la Garenne mówił publicznie senator Stuart Syvret. Twierdził, że mimo dowodów były one tuszowane przez długie lata. W ubiegłym roku Syvret został zdymisjonowany ze stanowiska ministra zdrowia Jersey za wysuwanie tego rodzaju twierdzeń. Jako "godne ubolewania i nieprawdziwe" nazwał twierdzenia Syvreta szef autonomicznego rządu Jersey Frank Walker. W wystąpieniu przed zgromadzeniem parlamentarnym Jersey zapewnił zarazem, że wszystkie okoliczności sprawy zostaną dogłębnie wyjaśnione. Malownicza wyspa Jersey - największa z grupy Wysp Normandzkich - jest najbardziej znana jako tzw. raj podatkowy. Jersey jest posiadłością korony brytyjskiej, ale ma własny parlament (Stany) i autonomiczne władze.