Z raportu opublikowanego przez radę miejską Londynu wynika, iż taki krok nie byłby zachętą dla nowej fali nielegalnej migracji, ponieważ kontrole granic są wystarczającym zabezpieczeniem. Johnson przyjął z zadowoleniem te konkluzje oceniając, iż "wnoszą one dyscyplinę badań naukowych do debaty, która zbyt długo była zdominowana przez mity i twierdzenia niepoparte żadnymi dowodami". Minister stanu ds. imigracji Phil Woolas sądzi na przykład, iż amnestia pobudziłaby handel ludźmi i ich przemyt. Naukowcy z London School of Economics oceniają liczbę nielegalnych imigrantów spoza UE w W. Brytanii na 618 tys., z czego 442 tys. przebywa w Londynie. Na skutek nieuregulowanego statusu ogromna większość pracuje w szarej strefie gospodarki, co dla fiskusa oznacza utratę podatków szacowaną na 846 mln funtów. 67 proc. nielegalnych imigrantów już teraz mogłoby zakwalifikować się do amnestii na mocy proponowanego przez organizacje charytatywne i Kościoły planu uregulowania pobytu - amnestia po pięciu latach nielegalnego pobytu plus dwuletni okres opodatkowanej pracy i niekaralności. Pozytywnym skutkiem uregulowania pobytu na mocy amnestii byłby wzrost zarobków nielegalnych imigrantów o 25 proc. i poziomu zatrudnienia w gospodarce o 6 proc. - oceniają autorzy raportu. Krótkookresowe koszty zalegalizowania pobytu szacowane są na od 410 mln do 1 mld funtów rocznie, jeśli uwzględnić, że zalegalizowani imigranci uzyskaliby prawa do świadczeń i mieszkań socjalnych. Nadzwyczajną procedurę legalizacji pobytu dla nielegalnych imigrantów wprowadziły m.in. rządy Hiszpanii, Grecji, Włoch i USA. Burmistrz Johnson podobnie jak i jego poprzednik Ken Livingstone poparł amnestię dla nielegalnych imigrantów w oparciu o procedurę regulacji pobytu.