Jak donoszą Jan Mikruta i Przemysław Marzec, jedyni polscy dziennikarze w Bagdadzie, władze irackie pozwoliły odwiedzić dziennikarzom jeden ze szpitali w południowej części miasta. Przywieziono tam ofiary porannego nalotu, w którym 7 osób zostało rannych a jedna osoba zginęła. Jedliśmy śniadanie, kiedy na nasz dom spadła bomba. Był straszny huk nie wiedzieliśmy co się dzieje - mówi jedna z rannych kobiet. Lekarz, który opiekuje się poszkodowanymi mówi, że dwoje z nich jest w bardzo ciężkim stanie. Irakijczycy przekonują, że na domy mieszkańców Bagdadu spadają amerykańskie rakiety, ale przecież kiedy trwają naloty, iracka obrona przeciwlotnicza także używa rakiet. Równie prawdopodobne jest więc, że na domy cywilów spadają irackie pociski.